poniedziałek, 29 grudnia 2014

Oud po świętach

O raju, oud w Dubaju!

...czyli, w odróżnieniu od bohaterów ostatnich dwu recenzji, w miejscu dla siebie idealnym: nie dość, że arabskim, to jeszcze kosztownym oraz dosłownie spektakularnym. ;)


Absolutne szczyty nowobogackiego kiczu oraz gigantomanii na wschodnią modłę, to jest absurdalnie, całkowicie bezwstydnej? Z pewnością. Poza nimi jednak coś, co naprawdę robi wrażenie na odwiedzających lub chociaż przeglądających dubajskie fotografie [inna sprawa, czy jest to wrażenie pozytywne i do jakiego stopnia podlane sosem z sarkazmu ;> ]. Ostatecznie trudno nie zrobić wielkich oczu na widok archipelagów wysepek, układających się w kształt palmowych liści lub stoku narciarskiego w olbrzymiej hali na terenie pustynnego, zwrotnikowego miasta. :] Lub innych megalomańskich nowotworów, których z pewnością nie powstydziłby się niejeden Nowy Ruski, gdyby dane mu było żyć w gorącym klimacie.

A jednak z Dubajem kojarzę pewne perfumy, aczkolwiek jest to nawiązanie dosyć luźne i raczej umowne, zrodzone ze skojarzenia: "nowoczesne arabskie miasto świateł nocą".  W takim miejscu mój umysł chętnie poczułby Wood Mystique marki Estée Lauder, perfumy stworzone specjalnie na bliskowschodnie rynki, chociaż można je niekiedy znaleźć w co bardziej uczęszczanych butikach Europy Zachodniej czy USA.
Jak więc pachnie ów nocny Dubaj?


Cóż, nie da się ukryć, że na pierwszy niuch wydaje się bardzo ciekawy; na drugi i trzeci również. ;) Początkowo gęsty i słodki, aż klejący od jasnych, dziewczęcych w odbiorze soków, różano-malinowy, bezpretensjonalny, gładki, wykończony deserowością karmelowego benzoesu oraz jaśminu wielkolistnego z ledwie zaznaczoną drzewną ostrością gdzieś w tle. Chwilę później owocowa bezpośredniość znika, pozostawiając po sobie gęstą, esencjonalną różę oraz ciepłe, nadtopione żywice, do których dołącza wreszcie najważniejszy składnik mieszaniny: oud. W wydaniu srebrzystym, suchym, lizolowym oraz trochę metalicznym pozwala się wygładzić oraz rozjaśnić, opleść różanymi ramionami i ogrzać żarem wirujących w powietrzu przypraw, głównie szafranu oraz pieprzu. Gdzieś tam pojawiają się jeszcze pojedyncze, laboratoryjnie wyselekcjonowane i wybielone, pojedyncze nutki kwiatów, zbyt enigmatycznie jednak, abym mogła je nazwać.
Ramę całej tej przeplatanki stanowi mięciutkie i suche, pyłkowe paczuli o podejrzanie kakaowym wydźwięku. ;) Oraz nieśmiałe, jasne drewna. I trochę pojedynczych strużek jasnoszarego dymu z kadzielnic, z całą pewnością nie pochodzącego z olibanum ani żadnego innego głośnego kadzidła; pewnie oud ze skarmelizowanym cukrem benzoesu i kaszmerano-cedrem wyciągają z róży oraz przypraw wszystko, co w nich najcięższego oraz najbardziej skomplikowanego.
A na samiuteńkim dnie drzemie sobie spokojnie białe, niemal już całkowicie wyblakłe i rozmoczone niczym kartka papieru, piżmo. :)

Dziwny jakiś ten zapach. Niby ładny, skomplikowany, interesujący ale jakoś nie całkiem konsekwentny, neurotyczny. Skutecznie uniemożliwiający skupienie, co chyba widać po kształcie niniejszej recenzji. ;) Dzieje się dużo, jest to warte uwagi ale... no właśnie. Sama nie wiem, co. :]

Tyle mogę powiedzieć, że Wood Mystique zatrzymało się gdzieś w połowie drogi między Rose Anonyme Atelier Cologne a Narciso od Narciso Rodrigueza. Że te pachnidła wcale nie są do siebie podobne?
I w tym tkwi sęk, moi Drodzy, w tym tkwi sęk... ;)


Rok produkcji i nos: 2011, ??

Przeznaczenie: spokojny i dyskretny uniseks dla miłośników nowoczesnych, raczej abstrakcyjnych wcieleń drewna agarowego (acz w obowiązkowym duecie z różą ;) ).
Zdecydowanie bliski skórze i niechętnie ujawniający światu swoją obecność, więc idealny w sytuacjach zawodowych tudzież wszelkich innych, wymagających dyskrecji. Lecz i chwile mniej formalne potrafiłby umilić. :) Dobry na każdą porę roku.

Trwałość: niezbyt imponująca, ponieważ trzymająca się granic między pięcioma a ośmioma czy dziewięcioma godzinami

Grupa olfaktoryczna: orientalno-kwiatowa (i oczywiście drzewna)

Skład:

Nuta głowy: różowy pieprz, biała piwonie, hydrolat różany
Nuta serca: różana infuzja, róża stulistna, jaśmin wielkolistny, mimoza, kłącze irysa, ylang-ylang
Nuta bazy: paczuli, benzoes, skóra, drewno cedrowe, malina, oud


P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://www.pinterest.com/pin/449585975273079684/ [Autor: Juha Öörni]
2. http://imgur.com/a/2jtOG#hlHgOHt

2 komentarze:

  1. Miałam okazję wąchać Wood Mystique i chociaż oud lubię, tu mnie nic nie zainteresowało. Stoi jakby okrakiem między niszą a mainstreamem, starając się schlebić gustom zupełnie różnych grup odbiorców.
    Zdecydowania mi zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, otóż to. WM ma dokładnie taki problem - nie dość, że nie jest ani tu, ani tu, to jeszcze kompletnie potrafi wyjaśnić własnego niezdecydowania. Perfumy bardzo na siłę imo.

      Usuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )