poniedziałek, 22 grudnia 2014

Do lasu i z lasu

Dziś ponownie zajrzymy do moich recenzenckich notatek, aby wyjąć z nich refleksję na temat pewnego pełnego uroku pachnidła, przypadkiem bardzo pasującego do zbliżających się dni. ;)


Kupiliście już tegoroczną choinkę? Dopiero zamierzacie to zrobić? A może macie sztuczną? Lub może wasze plany w ogóle nie obejmują chwilowego zalesiania własnego domu lub mieszkania? ;)
Niezależnie od tego, jak brzmi odpowiedź, chciałabym abyśmy przenieśli się na chwilkę do lasu.

Byśmy stanęli na pokrytej śniegiem, zmrożonej ziemi, gdzieś w samym środku rozległego, strzelistego, zielonego lasu i zadarli głowy do góry. A potem wciągnęli głęboko w płuca powietrze, przesycone obłędną, żywiczną wonią.
Wejdźmy teraz pod najbliższe drzewo lub podejdźmy doń tak blisko, jak to tylko możliwe [jeżeli przypadkiem jest zbyt małe, żeby się pod nim schować ;) ].


Jesteście już? I co czujecie?
Bo mnie otacza zapach podejrzanie podobny do The Fir Tree od brosiusowego I Hate Perfume. :) I wiecie co? Jaka ta jodła piękna! :D

Z początku gorzka, trochę chropowata, cierpka ale jednocześnie aż lepka od żywicy oraz soku z roztartych w moździerzu igiełek, później nabierająca więcej głębi. Idealnie naturalistyczna. Doskonale naturalna.
Prosta, dosłowna i prześliczna, choć siłą rzeczy [laboratoryjnie odwzorowania woni drzew iglastych rzadko kiedy pachną identycznie, co ich roślinny pierwowzór] nieobca jest jej pewna chemiczność. Zapewniam jednak, że nie myśli się o niej, kiedy nasz mózg atakują sugestywne obrazy zimowego lasu iglastego.


To wszystko jest przeurocze w swojej prostocie ale przecież Christopher Brosius nie byłby sobą, gdyby stworzoną przez siebie mieszankę sprowadził do roli leśnego płynu do kąpieli po 3,50 za litr tudzież innego Cudownego Drzewka do auta. ;)
Dlatego właśnie w późniejszej fazie Fir Tree, kiedy opada nasze odurzenie sugestywnością iglaków, pojawia się akcent miękkiej i żyznej, rozmokłej ziemi, która pogłębia i ustatycznia mieszaninę, dodając jej jednocześnie ciepła oraz spokoju. W lesie śnieg dawno już się roztopił a nogi wędrowca znów zaczynają grzęznąć w miękkim błocie.
Chyba mróz w lesie odpuścił. ;) Może na chwilę a może właśnie zbliża się wiosna.
Lub trwa zima taka, jaką mamy w tej chwili [wyjąwszy porywisty wiatr, który wieje dziś na Dolnym Śląsku]. ;P


Rok produkcji i nos: 2004, Christopher Brosius

Przeznaczenie: zapach dla każdego i każdej, kto ceni woń naturalnie rosnących drzew iglastych, niekoniecznie jodeł. ;) Bez różnicy płci ani wieku. Dosyć chwytliwy, łatwo wpadający w nos ale niezbyt silny. Z początku tworzy wokół ciała lekką i zwiewną ale wyraźną aurę, później opada bezpośrednio na ciało.
Pasuje do dosłownie każdej okazji, może poza co spektakularniejszymi, kiedy wolelibyśmy pachnieć mocniej i bardziej uroczyście.

Trwałość: standardowa dla testowanej przeze mnie wersji wodnej, czyli trzy-czterogodzinna.

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-drzewna

Skład:

rosnące w lesie jodły oraz zmrożona ziemia :)
___
Dziś u mnie Wood Mystique marki Estée Lauder.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://www.chapelhillmagazine.com/blogs/chapel-hill-magazine-blog/a-few-of-my-favorite-things/
2. http://www.pinterest.com/pin/427419820859550298/
3. http://afternoon---tea.tumblr.com/post/102868749963/forestland-elenamorelli-the-meadow-and-the

1 komentarz:

  1. No patrz! A ja szukam bardzo tego rodzaju zapachu - i jak fajnie, że zdaje się mam gdzie go powąchać! (Galilu).
    Tym bardziej, że ze smutkiem obserwuję, że kwiaty z kwiaciarni i bożonarodzeniowe drzewka pachną dużo mniej intensywnie, niż kiedyś - parę lat temu.

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )