wtorek, 23 kwietnia 2013

Maruderzy

...mojego pudła z próbkami. Czyli perfumy, które nie bardzo chcą do mnie przemówić i które na swoje trzy minuty (bo niestety nie pięć) czekają już zbyt długo.
W czterech skromnych odsłonach:

Frapin, Speakeasy

Żywy i pachnący dowód, iż Marc-Antonio Corticchiato nawet poza swoją autorską marką (czyli Parfum d'Empire) jest w stanie tworzyć perfumy przyjemne, charakterystyczne oraz zapadające w pamięć.
Sucha, szlachetna oraz najnormalniej w świecie przyjemna mieszanka akordów aromatycznych, drzewnych oraz jadalnianych; słodkich, balsamicznych a także cielesnych pospołu. Z otwarciem nieco ostrym, alkoholowym [cóż, nieważne w jak ładne słowa to ująć, nie da się ukryć, że w tej fazie Speakeasy zwyczajnie zalatuje bimbrem! :D ], prędko jednak rozmajonym dodatkami świeżo-skórzasto-ziołowymi: bergamotką, pomarańczą, cytryną oraz miętą. Do których szybciuteńko dołącza suchy tytoń oraz piękna kocanka. A po nich następuje trudny do ujęcia w słowa - acz doskonale zbilansowany - korowód miękkich drzazg, słodkawej skóry, zielonej tonkowej słodyczy oraz bezpiecznej, nienachalnie zmysłowej cielesności.
Gdzie wszystkie nuty tańczą wokół ludzkiej sylwetki, okalając ją bogatą aurą. Trwałość też powyżej średniej.
Mniam! :)

Skład:
rum, limonka, pomarańcza, mięta, geranium, kocanka, skóra, tytoń, bób tonka, styraks, piżmo, labdanum


Huitième Art Parfums, Ambre Céruléen

Ambra miękka, słodka bez przesady, ciepła - oraz roślinna. Powinna zatem przypaść mi do gustu, bowiem właśnie brak jawnych elementów cielesno-zmysłowych zapewnia jej unikalność; od ciepłej, bliżej niekreślonej i miękkiej słodyczy otwarcia, bo głęboki, migdałowo-żywiczny opoponaks w bazie, z rzadka tylko "przybrudzony" pojedynczymi frakcjami ciemnego sandałowca.
Lecz Ambra Błękitna Jak Niebo [kto mi poradzi, jak przetłumaczyć przymiotnik z nazwy? ;) ], tak przyjazna i pozbawiona ciężaru, okazuje się zbyt minimalistyczna jak na moje potrzeby.
Pewnie dlatego znika ze skóry w przeciągu trzech lub czterech godzin. Szkoda...

Skład:
drewno sandałowe, opoponaks, bób tonka, werbena cytrynowa, nuty pudrowe


M. Micallef, Art Collection Vanille: Vanille Marine

Nie spodziewałam się po niej wiele - i dokładnie tyle otrzymałam. :D
Ot, chemiczny puderek, łączący w sobie śmietankowo-pylistą, zatykającą słodycz wanilii z nutami morskimi oraz mimozą. Od czasu do czasu uperfumowanego osobnika dźgnie co prawda pojedyncza cytrusowa szpileczka, lecz czymże ona będzie wobec powodzi zatykającego, opętańczo słodkiego pudru do ciała! Do tego ubabranego woniami butwiejących desek i glonów wyrzuconych na plażę któregoś z mórz południowych (fakt, w bazie pojawia się odrobina drewienek).
Ten dziwak to za dużo nawet jak na mnie. ;)
Ma moc - i nic poza nią. ;]

Skład:
czarna porzeczka (???), cytryna, wanilia, białe kwiaty, nuty morskie oraz drzewne, piżmo, benzoes


SoOud, Hajj Parfum Nektar

Oooooch, tego mi było trzeba! :) Upajającej odtrutki po niewypale Micallef.
Hajj to dzieło, które nie bardzo wiem, jakim słowem mogłabym scharakteryzować. Waham się pomiędzy "hedonistyczne" a "wyśmienite". Powiedzmy więc, że jest takie i takie jednocześnie. :] Gdyż Hajj to, moi Drodzy, rozkosz dla zmysłów. Moja prywatna perfumomaniacka grzeszna przyjemność [tłumacząc z angielskiego].
Cóż w nim takiego wyjątkowego? Może niebanalne ujęcie słodyczy, ziołowej oraz miodowej jednocześnie? Bardzo niedosłownej, zmąconej akcentami ciemnej skóry, suchej wetywerii, egzotycznych balsamów; świeżego i upojnego zarazem osmantusa oraz niezbyt silnych acz przyjemnie "haczących" o mój nos, lekko pikantnych przypraw. Dzieło im dłużej siedzące na człowieku, tym mniej jadalne i świeże a bardziej zbliżające się ku ziemi, tak aromatem jak i duchem. Jednocześnie intelektualne oraz zmysłowe. Piękne.
I mocne tak, że aż brakuje mi tchu.
Zapach, którym prawdziwie można się zauroczyć.

Skład:
bergamotka, kandyzowana mandarynka, anyż, imbir, osmantus, paczuli, drewno różane, paczuli, lukrecja, balsam tolutański, iście tytoniu, wetyweria


Jeśli chodzi o perfumy, to byłoby na tyle. :)

* * *

Poza tematem właściwym natomiast chciałabym ogłosić, że za chwilę nastąpi przerwa w nadawaniu programu. Tym razem jednak celowa. ;) Wybywam z domu, moi Drodzy.
Do najbliższego spotkania (już w maju)!

BTW, czy Wam też zawsze najtrudniej jest podjąć decyzję, jakie perfumy zabrać w podróż? ;)
___
A dziś wieczorem - Berkana marki Torre of Tuscany - śliczny zapach!

2 komentarze:

  1. Speakeasy pokazało mi więc wyjątkowo szpetną twarz. Ulepną i syntetyczną. A na moim Mężczyźnie zapachniało jak stare, skawalone landryny z PRL-u. Paskudztwo.
    W Vanille Marine czuję jeszcze czarną porzeczkę moczoną w cukrze, totalna klapa.
    Miłego odpoczywania!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, żadne nie brzmi jak zapach marzeń, oględnie mówiąc. No i mogę zgodzić się z Twoją opinią na temat Vanille Marine, chociaż porzeczki nie czułam weń wcale.
    Za życzenia dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )