czwartek, 27 lutego 2014

Perfumy i słodycze

"Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek", czyli najpopularniejsze dziś polskie przysłowie, którego przez pozostałych trzysta sześćdziesiąt cztery dni w roku nikt nie używa. No i co z tego? :P

Grunt, że właśnie dzisiaj można nim wytłumaczyć każde obżarstwo, nie tylko słodyczowe. Jednak ja nie zamieszam wyłamywać się z kanonu i - właśnie zjadłszy trzeciego pączka - zabrałam się za internetowe poszukiwania fotografii łączących różnego rodzaju słodkości oraz pachnidła typu gourmand.

Czyli: gdyby perfumy nadawały się do zjedzenia, to smakowałyby...


... tartą z gorzkiej czekolady i miodowego karmelu, podawaną ze świeżymi malinami, czekoladową wodą sodową ze śmietanką waniliowo-karmelową, ciastkiem diabelskim [z czekolady o baaardzo dużej zawartości kakao] z masłem orzechowym oraz musem z białej czekolady lub może drinkiem Letnie Przesilenie?



...konfitowanymi jabłkami i pomarańczą na korzennej szarlotce, morelową frappé z dodatkiem pomarańczy, jabłka i wanilii, ciepłym ciastkiem waniliowym z lodami z tahitańskiej wanilii czy też drinkiem o poetyckiej nazwie Wonny Południowy Zmierzch?



...cytrynowo-makowym ciastkiem ze śmietanowym kremem truskawkowo-jaśminowym, napojem truskawkowo-rabarbarowym, pucharkiem brzoskwiń i truskawek pod pierzyną proszku matcha [z zielonej herbaty] albo raczej hibiskusowym Cosmopolitanem?


Powyższy projekt powstał w 2008 roku we współpracy z naczelnym cukiernikiem amerykańskiego Białego Domu (Yosses) i niestety nie znalazłam o nim więcej informacji, więc zaznaczę tylko, iż zrealizowano go w oparciu o ówczesne formuły wymienionych pachnideł - zatem ani Angel nie jest już tym Angelem, ani Miss Dior Chérie tą konkretną Miss Dior Chérie. O Princess w polskich perfumeriach także nie ma co zabiegać [chyba, że się mylę].

Na pociechę serwuję Wam więc kolejny enigmatyczny [już nie; informacje pod zdjęciami] projekt fotograficzno-olfaktoryczno-kulinarny, tym razem sporo młodszy:






Autorem czterech powyższych zdjęć, pomysłodawcą oraz twórcą stylizacji jest holenderski twórca Yihmay Yap. Dzięki, Mood Scent Bar!


Miejcie dziś udany, smaczny dzień! :)
___
U mnie nie-tłustoczwartkowo Klasyka przez duże K: Vol de Nuit od Guerlain. :)

P.S.
Źródła ilustracji:
1.-3. http://fragrantica.blox.pl/2009/06/Perfumy-sa-smakowicie-inspirujace.html
4.-7. http://www.pinterest.com/scentbird/gourmand-perfumes/

2 komentarze:

  1. O boziu zaśliniłam się wiesz że lubię słodycze... w perfumach też i to jak, taka moja słabość...a Angel to już w ogóle doświadczam dziwnej chęci zjedzenia samej siebie jak go noszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak.. Proszę, tu jest chusteczka higieniczna. ;)
      Także uwielbiam słodkie perfumy i żałuję, że w tym roku nie miałam zbyt wielu okazji, aby je nosić (najswobodniej mi to wychodzi dopiero podczas prawdziwej zimy). Angel to po prostu poezja.. we wszystkich swoich odsłonach, nie tylko deserowej. :)

      Usuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )