sobota, 13 kwietnia 2013

Cyborg-architekt


Nie tak dawno temu poznałam perfumy, których "dusza" okazała się dla mnie idealnym odzwierciedleniem pracy architekta. Gdzie odnalazłam wonie świeżo naostrzonych ołówków, tuszu, gotowego rysunku technicznego, rozgrzanego metalu (występującego naprzemiennie z metalem chłodnym), spracowanego i z wierzchu pokrytego już kurzem komputera, a później metalowych rusztowań, monochromatycznej przestrzeni złączonej w symbiotyczną całość z aromatami spracowanego ludzkiego ciała.
Zaś to, co w początkowo wydawało się czystą, bezlitośnie precyzyjną że aż odczłowieczoną formą, w bazie nabiera miękkiej, cielesnej głębi, niemal delikatności. Niemal. ;)

Takie jest Woody marki Arabian Oud.

W otwarciu, jak wspomniałam, niezwykle mocne i ostre, wbijające się w przegrody nosowe metaliczno-grafitowym rylcem [co zabrzmiało trochę tak, jakbym tworzyła szkic opowiadania w stylu gore ;] ]. Zadziwiające przemożnością czystego, lizolowego oudu, mocnymi i grubymi kreskami kreślącego ogromne przestrzenie, hale fabryczne i klatki schodowe, wszystkie w całości stworzone ze stali.

Dopiero po kilku minutach oud cichnie, ogrzewa się, powolutku zanurza w złociste, "brudne" światło. To szafran (może też trochę gałka muszkatołowa), w ujęciu zbliżonym do opisywanego niedawno Saffron Rose marki Grossmith. Dzięki niemu oud staje się bardziej kameralny, ze skali makro cofa się z powrotem do pracowni architekta; nie potrafię jednak określić, czy staroświeckiego z początków wieku XX czy kogoś z jego współczesnych spadkobierców. Ponieważ nie bardzo się orientuję, czy akordy ciepłego pudru oraz ususzonego pączka balsamicznej róży mieszają się z wonią ołówków i tuszu, czy może raczej charakterystycznym aromatem komputera zmuszonego do wielogodzinnej pracy. Czy mam do czynienia z makietami ze sklejki, czy może raczej odrobinkę tylko futurystyczną prezentacją w 3D. Na pewno pojawiają się zarówno fantomy sandałowcowych drzazg, jak i metaliczno-słodkich, kurzowo-plastikowych akcentów informatycznych. Przy czym mam świadomość, że jedne i drugie to tylko złudzenie, powstałe wokół oudu, szafranu oraz róży, która zresztą powolutku zyskuje na znaczeniu.
Trzeba upływu kilku ładnych godzin, by Woody pozwoliło ulotnić się słodyczy oraz nowoczesności, na placu budowy pozostawiając sam oud, odrobinę starego szlachetnego drewna oraz pojedyncze akordy kaszmeranowe. Oraz ludzi bez których pracy - jak się okazuje - nie sposób postawić żadnej stabilnej konstrukcji. Tych ostatnich symbolizuje ostre lecz niezbyt nachalne, jakby już przewietrzone [a na pewno przeze mnie oswojone ;) ] animalne piżmo. Które miesza się z różą oraz woniami drzewnymi i ściele na skórze niczym przyjemna w dotyku lecz ciężka materia.

Z czasem poszczególne części składowe pachnidła zlewają się w całość, suchą, zwierzęcą, drzewną, odrobinkę pudrową, zauważalną oraz dyskretną jednocześnie. Tworząc niezwykłą, zastanawiającą hybrydę; pokrytego drobną warstewką tkanek metalowego terminatora ze światłowodami zamiast układu krwionośnego. Cóż, to chyba pierwszy cyborg-architekt w dziejach. ;)
Zaś samo pachnidło cichnie, powoli zlewa z ludzką skórą, zamiera, wciąż równie agarowe co piżmowe, z intrygującą kaszmeranowo-różano-drzewną nutką w tle. Nie wiadomo nawet, kiedy znika całkowicie.

Rok produkcji i nos: 2009, ??

Przeznaczenie: w zależności od portalu internetowego, zapach klasyfikowany jako męski (Osmoz) lub uniseksualny (Basenotes). Oczywiście sama zgadzam się z drugą specyfikacją. ;) Bo też pachnidło wyśmienicie układa się zarówno na kobiecej, jak i na męskiej skórze, w obu przypadkach tworząc dosyć wyraźny sillage oraz popisując mocą może nie aż tak potężną, jak pachnidła od Rasasi, lecz dla europejskiego nosa i tak znacznie powyżej średniej. :)
Na wszystkie okazje.

Trwałość: około dziesięciu godzin

Grupa olfaktoryczna: drzewno-piżmowa

Skład:

Nuta głowy: szafran, postarzany oud
Nuta serca: róża, paczuli
Nuta bazy: ambra, piżmo
___
Dziś L'Eau en Blanc marki Lolita Lempicka.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://www.2o6.pl/tag/architekt/
2. http://www.archdaily.com/167929/an-architect-in-140-characters-or-less/

2 komentarze:

  1. Haha zachęciłaś mnie totalnie!! Sama studiuję architekturę i chyba w tym wypadku Woody dołączy do mojej skromnej kolekcji z etykietką ,,biznesowy";) co by dodał mi profesjonalizmu ;D!!

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie bardzo się cieszę. :) Perfumy biznesowe to może być ciekawy pomysł. Przy pierwszym spotkaniu z potencjalnym klientem od razu zyskasz +100 do profesjonalizmu. ;)
    Poważnie zaś uważam, że najpierw warto przetestować zapach osobiście, bo a nuż się okaże, że u Ciebie w Woody architektury nie będzie za grosz...? To przecież jest możliwe.

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )