niedziela, 17 marca 2013

O lecie na szybko

Dziś kolejna porcja skrótowców. W większości sponsorowana przez Jaroslava. ;)
Głównie opowiadających o cieple i słońcu, więc raczej nie w moim guście. Mimo to  po testach chciałabym pozostawić ślad tutaj, na blogu.

Alice & Peter, Fancy Choco

W pierwszej chwili przemiłe suche, miło drapiące w gardło pudrowe kakao z dodatkiem miętowych cukierków. Z czasem zmienia się w nijaką, słodko-owocowo-piżmową pulpę na fantomie paczuli. Do tego wszystkiego rachityczną.
Dziełko zacne i całkiem dobrze ułożone... jak na Avon. :> Nawet słaba, czterogodzinna trwałość się zgadza.

Skład:
cytryna, pomarańcza, limonka, mięta, morela, brzoskwinia, ananas, mimoza, bez, ciemna czekolada, bób tonka, wanilia, ambra, piżmo


Atelier Cologne, Bois Blonds

Damskie Light Blue z większą ilością drzazg.
Strzeliste cedry, rozłożyste cyprysy, suche a pozłociste cytrusy oraz pojedyncze kwiatowo-wetyweriowe igiełki. W bazie miękka, łagodna cielesna poświata plus przestrzenne iso e super w stylu rozrzedzonej Kashminy Touch. Kompozycja niezbyt odstająca od skóry (choć i nie całkiem przyległa), całkiem trwała.
Warto poznać.

Skład:
czerwony pieprz, tunezyjskie neroli, kwiat pomarańczy, kadzidło, wetyweria, akordy piżmowe oraz drzewne


biehl.parfumkunstwerke, mb03

Miała być pełna recenzja, skończyło się jak zwykle u mnie z tworami Buxtona. ;]
Omawiany przypadek to klasyczny, rzymskokatolicki kadzidlak w typie Cardinala, Avignonu, montalowskiego Full Incense, czyli olibanum z akordem słodko-przyprawowym, szklisto-strzelistym. Tym razem jednak delikatniejsze, z pogłębionym pierwiastkiem ludzkiego ciepła (labdanum, ambra) oraz drażniącym moje nozdrza olfaktorycznym podpisem autora. ;) Co jednak niespecjalnie mi przeszkadza. I to jest najbardziej miły aspekt całej kompozycji. :)
Dobra robota!

Skład:
czerwony pieprz, elemi, rumianek, labdanum, kaszmeran, styraks, drewno sandałowe, kadzidło, piżmo, szara ambra, paczuli


Imaginary Authors, Falling Into The Sea

Najpierw calone lekko słone, później calone w solowej partii, ostatecznie calone z suchymi, słonecznymi cytrusami oraz wyrazistym liczi. Czyli baza najlepsza. ;] Przynajmniej dopóki nie spudruje się i nie wyblaknie nad miarę.
Choć nie odstrasza mnie jakoś szczególnie, przed Falling Into The Sea chciałabym szczerze ostrzec wszystkich anty-fanów nut ozonowych. ;) Ot, niszowa wersja Cool Water Women.
Pachnidło występuje bez sillage, jednak nasze otoczenie nie powinno mieć kłopotów z wyczuciem tworzonej przezeń aury.

Skład:
grejpfrut, cytryna, liczi, akordy kwiatów tropikalnych oraz piasku [hmm... ;) ]


Keiko Mecheri, La Collection Hespérides: Tarifa

Takiego optymizmu dawno-m nie kosztowała. :)
Najpierw pojawiają się drobne, pokryte jeszcze chłodną rosą poranka kwiaty pomarańczy podrasowane zielonymi, słodko-gorzkimi sokami. To w ich stronę dryfuje całość, stając się jednocześnie bardziej sucha oraz ożywczo zielona, wręcz musująca. A do tego dostajemy obramowanie z korzennego ciepła i łagodnych nut drzewnych. Zapach uroczy, choć bliskoskórny. :) O ile Lys Soleia od Guerlain stanowi uosobienie poranka późną wiosną, Tarifa okazuje się identyczną porą wczesnym latem.

Skład:
olejek petitgrain, kwiat afrykańskiej pomarańczy, bergamotka, ambra, przyprawy
___
Dziś noszę właśnie Tarifę, w ilości nieprzyzwoitej. :]

4 komentarze:

  1. Jeśli Ty Wiedźmo opisujesz letnie pachnidła gdy z nieba prószy śnieg to znaczy że przedłużająca się zima nawet Tobie dała w kość. Ha! Z wymienionych znam tylko mb03. Przyjemny zapach ale aż chciałoby się zanucić- ale to już było...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehe, tu można zaobserwować idealny przykład działania nieświadomości czy podświadomości czy czegoś innego. Bo zapachy wybierałam raczej za zasadzie przypadku i dopiero, kiedy napisałam notkę uderzyło mnie, co jest punktem wspólnym wszystkich kompozycji. ;) No to przeredagowała wstęp i dorzuciłam stosowny tytuł (jego też jeszcze nie miałam).
    Co do zmęczenia, to masz rację. Jednak paradoksalnie zima zmęczyła mnie swoją chwiejnością. Bo to naprawdę wkurzające, że jednego dnia mamy śnieżycę, drugiego mróz, co w nocy spada w okolice -20 st. C, natomiast trzeciego cztery stopnie na plusie i odwilż. A czwartego w ogóle prawie dziesięć. Tydzień później znowu śnieg - i znowu jak głupia robię sobie nadzieje - a trzy dni później plucha. Do d*py z taką zimą!
    Za to w kwestii mb03 mogę się tylko zgodzić. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm nie znam żadnego ale tak z opisu miałbym ochotę poznać jedynie Bois Blonde AC coś ostatnio krążę wokół lekkich, cierpkich kompozycji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachowam dla Ciebie trochę Jasnowłosych Chłopców, jeśli zechcesz. ;)

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )