Zamiast tego podziwiam zimę zza okna.
Ogrzewam swoje ciało od środka. Z wierzchu natłuszczam ulubionymi olejkami.
Pachnę słodko.
Bardzo, bardzo słodko.
Od kilku dni w centrum mojego zapachowego uniwersum znajdują się zapachy takie, jak duet Cioccolato Mon Amour, najróżniejsze wanilie (Jarku, Vanille West Indies powoduje niekontrolowany ślinotok! ;) ) oraz inne słodkości, by wymienić Loukhoum od Keiko Mecheri.
Wczorajszego wieczora wydobyłam z czeluści największego z pachnących pudeł dekant Pistachio Ganache od Payard, które tak wyostrzyło chętkę na słodycze, iż musiałam czym prędzej poratować się kawałkiem tortu o smaku tiramisu. :)
Dziś natomiast pod tylną ścianą szafki z flakonami znalazłam Elf-Fullfilling Prophecy od Smell Bent, ulubioną, dobrze przyprawioną szarlotkę z bitą śmietaną. :D Mniam, mniam, mniam!
A skoro mamy porę roku, kiedy projekcja perfum szwankuje, nie warto ich oszczędzać. Szczególnie, gdy istnieje spore ryzyko, że flakonu nie osuszymy nigdy. ;) Cztery "psiki" na szyję, po jednym z każdej strony, po dwa na każdą rękę, jeden między piersi, jeden na brzuch.
Otacza mnie aromatyczna, słodka - acz nie ulepowata - chmura, czuję zapach przy każdym poruszeniu się. I mam gdzieś wszelkie normy dotyczące tego, w którym momencie zaczyna się przesada w korzystaniu z perfum.
Przecież ja kocham przesadę! :] Za to chrzanię przesądy. "Przesądy są rozumem głupców". ;>
___
Już pisałam, czym pachnę. I, aaach, jak mi dobrze!
P.S.
Ilustracja pochodzi z http://boyfriendreplacement.tumblr.com/post/11284809656/pears-with-cacao-ganach-and-cinnamon-recipe
Wiedźmo kusisz.Specialnie to robisz,wiedząc doskonale,że się nie oprę:))
OdpowiedzUsuńPrzy doborze smakowitych perfum nie obowiązują żadne zasady,choć im więcej psików,tym lepiej:))
Podzieliłabyś się kropelką wycofanego Pistachio Ganache od Payard?Bezskutecznie szukam od dobrych kilku miesięcy:(( albo może wiesz,gdzie dostać?
Zdrowiej nam:)
Jak to wiedźma. Hłe, hłe, hłe... ;>
UsuńNo pewne, że lepiej. Najwyżej ludzie wokoło będą pociągać nosami i tłumić burczenie w brzuchu. ;)
A pewnie, że się podzielę! :) Z radością. Znasz Elfią Przepowiednię, czy też Ci podesłać (bo paru osobom już ją wysyłałam, ale czy Tobie - nie pamiętam)?
Bardzo dziękuję za życzenia. Obiecuję też stosować się do Twoich rad z mejla. :)
O podwyżce wiem, ale zbytnio mnie ona nie dołuje, bo powiększyły się widełki cen. I chyba do ponad 30 dag obowiązuje jedna cena. Dla nas to aż nadto sporo! :) Za to informacją o braku reklamacji mnie zdumiałeś. Ale jak to?? :o
To nie brzmi zbyt realnie. W końcu to usługa, one też podlegają reklamacji.
Zapomniałem poinformować,że przesyłki Pocztowe okrutnie zdrożały,i podobno nawet te rejestrowane nie będzie można reklamować.Słyszałaś może coś o tym?
OdpowiedzUsuńznalazłem na Wizaż.pl
OdpowiedzUsuńtylko cofnij sie o kilka stron:)
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=644112&page=20
Kurczę... Mam nadzieję, że pogłoska okaże się myląca, jak wiele innych, znalezionych przez czujne oczy Wizażu.
UsuńJest zbyt absurdalna, by mogła być prawdziwa.
Wiedźmo , dlaczego to robisz ? Przez Ciebie się ślinię....
OdpowiedzUsuńBo jestem zła, wredna i okrutna? ;P
UsuńZawsze możesz kupić sobie pączka albo inne cóś mocno słodkie, lukrowo-czekoladowe. Ostatecznie mamy karnawał; a w karnawale wolno sobie folgować. Starej tradycji się nie ignoruje. ;))
Ale ja się ślinię do zapachu , nie do pączka :P
UsuńTylko pączka łatwiej zdobyć, niż Elfa. ;>
UsuńŻartuję! ^^ Przesłać Ci sampla na spróbowanie?
Ciekawe, i mnie na te upiorne mrozy bierze na zapachy słodkie. Może zwiększone potrzeby energetyczne wychłodzony organizm próbuje zaspokajać sobie poprzez nos?
OdpowiedzUsuńTylko że ja, w przeciwieństwie do ciebie nie cierpię zimy, boli mnie od zimna całe ciało i żaden, najsmakowitszy nawet zapach nie osłodzi mi konieczności dźwigania na grzbiecie kilogramów grubej odzieży w której czuję się jak w średniowiecznej zbroi.
Zdrowiej Wiedźmo i pachnij pięknie :)
Też mam taką teorię. Z zimowej chętki na olfaktoryczne słodycze zdałam sobie sprawę dopiero rok czy dwa lata temu; ale przecież i wcześniej właśnie w miesiące zimowe z upodobaniem zlewałam się Hypnotic Poison czy Angelem.
UsuńCóż, żyjąc w takim klimacie zimę musisz chyba zaakceptować. Ale szczerze Ci współczuje, mając na uwadze własne srogie cierpienia w czasie wakacji.
Dzięki za życzenia. :) Pomagają.
BTW, a może miałabyś ochotę na trochę słodyczy? Jak Ci się wiedzie z migdałami na przykład? ;)
Z migdałami raczej źle mi się wiedzie, podobnie jak z ulepnymi słodyczami. Algel i Hypnotic Poison to dwie moje zapachowe traumy, podobnie jak z Louve Lutensa, najbardziej dosłownymi migdałami jakie znam.
OdpowiedzUsuńOptymalne stężenie zimowej słodyczy dla mnie to Smok EDP. I nawet migdały mi się w nim podobają.
No i niniejszym upadło właśnie kilka kolejnych teorii, co jeszcze dołożyć do paczuchy dla Ciebie. :] No nic.
UsuńLouve to rzeczywiście zapach specyficzny, ale że tamte dwa Ci nie leżą?? A kysz maro nieczysta! ;P
Smoki owszem, ładne są bardzo (a jeszcze bardziej "jakieś" - i oczywiście skazane na śmierć, a jakże), jednak mnie zimą trzeba czegoś zatykającego nozdrza i zaklejającego przełyk swoją bezkompromisową słodyczą. Choć do Pink Sugar się nie zniżam (ale Blue Sugar to już zupełnie inna sprawa!). ;)
Ogólnie migdały to specyficzny składnik perfum. Trzeba zasmakować. I ja najczęściej lubię je "poprzez coś", dzięki innym nutom danego zapachu, więc do koneserstwa raczej tu daleko. ;)
Ja jednak nie mogę- z ulepków lubię tylko Aomassai- dużo upiornie słodkiego karmelu który ratuje fakt, że został na gorzko przypalony. I choć słodka, jedwabista wanilia z Amber L'Occitane wciąż mnie cieszy dłużej niż kilka godzin wytrzymać z nią nie umiem.
UsuńMigdały "poprzez coś"- mogę się podpisać, chyba mnie także najbardziej odpowiadają tak zaserwowane. Podobnie mam z większością nut "jadalnych".
Idę po gucamole. Z chilii :)
Aomassai to jeden z tych zapachów PG, które umykały dotąd mojej uwadze. Choć ten karmel,nawet przypalony, brzmi niebezpiecznie kusząco. ;) Amber na mnie aż taki jedwabisty nie był.. bardziej bursztynowy rzekłabym. :D
UsuńKurczę, trudna z Ciebie zawodniczka, kiedy przychodzi do słodkości.
Lubię smak migdałów, pogryzanie takich własnoręcznie uprażonych tak, jak inni ludzie wcinają chipsy, lubię amaretto i - trochę mniej taki "sam w sobie" - marcepan. Ale pachnienie nim jako nigdy mi nie wychodziło, może za wyjątkiem Imperial Ooponax, którego flakon posiadam, od dawna jednak trochę zapomniany i w niełasce. Więc tu mogę się tylko zgodzić. Ale też nie całkiem: pamiętam, że z Louve nie było aż tak źle...
Guacamole z chilli? Też chcę! ^^
Dziś też dogrzebałam się do próbki Elfa - z nim pod rękę czytam więc ten wpis i od dłuższej chwili obwąchuję się, szukając choćby cienia szarlotki. Szarlotki ani widu, ani słychu, ale znalazłam coś innego - tytoń! Są powody do mruczenia :)
OdpowiedzUsuńHmm... zaczęło się od tego, że wszyscy, których opinie czytałam, w Elfie czuli piernik a ja idealnego piernika szukam od lat. Zamiast niego dostałam właśnie taki silnie doprawiony, wyrazisty placek z jabłkami - nie powiem, tys piknie! :) Ostatnio dumałam nad swoim skojarzeniem i wymyśliłam, że zamiast "typowej" szarlotki to może być strudel jabłkowy, taki tradycyjnie austriacki, z kleksem bitej śmietany albo gałką lodów śmietankowych (waniliowych jednak nie).
UsuńTytoń powiadasz? Tytoń jest w oficjalnym składzie tych perfum, więc w Twoim skojarzeniu jest więcej obiektywnej prawdy niż w moim. :) Ale to prawda, powody są. I to całkiem spore. :)