wtorek, 24 lipca 2012

Jaki piękny jest cynamon!

Naprawdę. Przyprawa, której charakterystyczna ciepła korzenność większości z nas kojarzy się z zimnymi dniami, chętnie a pięknie ubarwianymi pieczeniem czegoś słodkiego, puchatego i przyprawionego cynamonem właśnie. Cynamon to szarlotka lub świąteczny piernik; cynamon to jesień i zima, prawda?

A co, jeśli komuś przyjdzie do głowy skojarzyć tę ślicznie pachnącą, smakowitą przyprawę nie z ogrzewaniem aury, lecz z jej orzeźwianiem? Jeżeli do cynamonu dodać wody, nawet takiej zakrzepłej w lód?
Wówczas okazuje się tak pięknie zlewać z akordami ozonu oraz skórki pewnego owocu cytrusowego, że nawet inne egzotyczne przyprawy nie są w stanie go ocieplić. Co więcej: szybko wychodzi na jaw, iż także one chętnie i pięknie współgrają ze słoneczną, letnią aurą.
Wystarczy tylko spróbować (i przestać myśleć za pomocą ciągle tych samych, utartych schematów :) ).


Cinnamon z Sherbetowej serii Comme des Garçons to w głównej mierze składnik tytułowy, koncertowo wręcz rozwodniony w lekkich akordach wodnych. Jest to taka sama woda, jak w najpopularniejszych mainstreamowych letnich odświeżaczach z duetem Cool Water Davidoffa na czele. Od swoich popularnych kuzynów różni się Cynamon jednym drobnym szczególikiem: dodatkami do krystalicznej, lekko słodkawej wody. ;)
Oprócz najważniejszego są to przede wszystkim soczysta, delikatnie skórzana bergamotka z otwarcia, jak również pięknie ukazane, lekko pikantne szafranowe nitki (schowaj się w kącie, Safran Troublant, i gryź pazury z zazdrości! A Pani, Olivio, razem z nim :] ). Kroku dotrzymuje im świeży, soczysty oraz nęcąco pieprzowy cedr. Gdzieś tuż pod opisaną skórą pachnidła tętni żywe, goździkowo-wetyweriowe serce wspomagane przez korzenne nuty. Z czasem kompozycja cichnie, zbliża się do skóry, okryta pudrem z białego piżma oraz płaszczem z zamorskich przypraw. Spomiędzy nich prześwituje zaś gorzkawy acz nienarzucający się dodatek tekowego drewna. Wszystko jest już suche, przesycone słońcem i powoli oddalające się w krainę błogosławionego cienia.

Jednak tym, co przesądza o niezwykłości Cinnamonu, jest fenomenalna, łamiąca konwencję symbioza ostrych przypraw (Duchaufour potrafi radzić sobie z nimi jak nikt inny) z lekką bryzą, przepełnioną kroplami wody, wprost znad jakiegoś krystalicznie czystego południowego morza. Dawni antagoniści zostali połączeni w całość, co zaowocowało nie wojną lecz - harmonijną współpracą, której żaden z elementów nie zostaje nawet w części pozbawiony przyrodzonej mocy. Wszystko gra jak w orkiestrze. ;) Okazuje się, że łącząc przeciwieństwa otrzymujemy całość nowatorską oraz bez mała wybitną.
Jestem Cynamonem oczarowana. Bez wątpienia jest to jedno z tych pachnideł, które każdy pasjonat poznać powinien.

Rok produkcji i nos: 2003, Bertrand Duchaufour

Przeznaczenie: idealnie wykalibrowany uniseks; dla miłośników świeżaków oraz przyprawowych siekier w rodzaju Jungle od Kenzo. ;) Obie grupy powinny Cinnamon pokochać. :) Na okazje dzienne lub wieczorowe nieformalne. Lecz to tylko luźna sugestia...

Trwałość: słaba; od trzech do blisko sześciu godzin, chociaż rzadko utrzymuje się aż tak długo.

Grupa olfaktoryczna: wodno-przyprawowa (oraz aromatyczna)

Skład:

Nuta głowy: drewno cedrowe, cynamon, bergamotka
Nuta serca: goździk (kwiat), benzoes, szafran
Nuta bazy: białe piżmo, drewno tekowe, wetyweria
___
Dziś Play Black, też od Comme des Garçons, choć miało być coś zupełnie innego. :)

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z http://www.thekitchn.com/try-this-cinnam-162828

4 komentarze:

  1. Słusznie, Sheilo, bo t piękny zapach. :) W sam raz na lato.
    A próbkę nabyć można w LuLui. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo nieeee kolejny muszmieć ???

    OdpowiedzUsuń
  3. ..a przynajmniej must-niuch. ;)
    Sorry, life is brutal. ;))

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )