poniedziałek, 11 czerwca 2012

Chwila zastanowienia

Zniknęłam na moment ale już jestem z powrotem. :) Mojej nieobecności zaś nie sponsorowało wcale Euro 2012, lecz najzwyklejsze trudy dnia codziennego. ;) Które jednak ułatwiły znalezienie kilku chwil na zastanowienie, o co właściwie chodzi mi z tym blogowaniem.

Ponieważ spojrzałam na kilka ostatnich recenzji i co zobaczyłam? Ano kwiatki, które "są całkiem przyjemne" oraz "dobrze zrobione", perfumy celebryckie, które "nie są złe", jakieś soczki dla małych dzieci, słodziaki naprawdę świetne ale jednak trzymające się z daleka od tego wszystkiego, co mnie do pisania o perfumach przywiodło. No właśnie.
Zastanowiłam się bowiem, czy byłabym w stanie kupić którykolwiek z zachwalanych ostatnio 'konwencjonalnych' flakonów i używać często a z satysfakcją widoczną w każdym moim ruchu? Nie, nie, po trzykroć nie.
Wszystko, co napisałam w przeciągu ostatnich kilku miesięcy jest prawdą; nie wypieram się żadnej z recenzji (a nawet wprost przeciwnie). Jednak dręczy mnie fakt, że w jakiś sposób oddalam się od tego, co przecież najbardziej w pachnidłach mnie kręci! Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo, jak i dlaczego zaczęłam oddalać się od punktu, który me zaciekawienie perfumiarstwem zmienił w zainteresowanie a potem w zachłyśnięcie oraz pasję.
Gdzie te wszystkie dziwadła, trudy, drzewa, kadzidła i dymy, gdzie mrok, gdzie leśne ostępy i stęchłe piwnice, gdzie ciężkie przyprawy oraz wyśrubowane szypry? Gdzie w końcu podziałam się ja z moim własnym gustem?


Wszak sztuka perfumiarska dziedziną jest chwilami bardziej wymagającą, bo trudniejszą do zrozumienia czy analizy - a już zwłaszcza do opowiedzenia swych wrażeń Czytelnikom - od muzyki, sztuk plastycznych czy filmu. Dlaczego więc nie wrócić do źródeł, czyli do zadań najtrudniejszych, których zrozumienie wymaga od odbiorcy wysiłku? Dlaczego tak kurczowo trzymam się kwiatków, delikatności i konwencjonalnej urody, choć przecież ta szczególnie do mnie nie przemawia! W imię czego tak wytrwale odmawiam sobie (i Wam przy okazji) recenzenckiego zachwytu, ponownego zanurzenia się w świat pachnideł tyleż charakterystycznych, co rzadziej rozumianych? Przecież nie krępują mnie żadne zobowiązania względem perfumerii podsyłających próbki do opisu! Jestem sama sobie panią.

A jednak zaczęłam chodzić na kompromisy. Z początku powodowana autentycznym zachwytem a później - z przyzwyczajenia? swoiście pojmowanego obowiązku? pragmatyzmu?
Mimo, że wcale tego nie chciałam. I nadal nie chcę.
Dlatego pozwolę sobie powoli wracać do próbek zapachów dziwnych bardzo lub tylko troszeczkę, do niszy nieskłamanej calone oraz do mainstreamu naznaczonego przekorą. Nadeszła pora, by wrócić do domu.

Przynajmniej na dłuższy czas. ;)
___
Dziś Black Cube marki Ramon Molvizar.

P.S.
Ilustracja pochodzi z http://www.perfumegiftsonline.com/2011/05/buy-perfume-smell-good/

5 komentarzy:

  1. Oj biadaczko, poniekąd rozumiem twoje rozterki bo podobnie to odczuwam u siebie. Nie wiem z czego to wynika. Ja w kuchni też tak mam, że nieraz potrzebuję stagnacji żeby na nowo odkryć i zachwycić się kulinarną sztuką.
    Tak nawet zbierałam się do napisania jakiegoś listu z własnie uzewnętrznieniami tego typu :P Kto wie może jeszcze napiszę- jakoś ostatnio ciężko mi się skupić :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Wiedzmo
    Może to przesyt bezpiecznymi kwiatowymi zapachami powoduje taką reakcję?
    Czasami warto odpocząć od tego co piękne i delikatne,a zająć się tym co jest charakterystyczne z pazurem,unikalne,dziwne i brzydkie(czyt.piękne)na swój sposób:)
    Tak czy siak wiedz,że twój blog stał się już codziennym rytuałem,a każda zmiana z pewnością nie wpłynie na mój odbiór:)
    p.s
    Chyba chochlik się wkradł:)
    "o właściwie chodzi z tym blogowaniem"
    :)
    pozdr,
    J.

    OdpowiedzUsuń
  3. Polu - dzięki za zrozumienie. :) W kuchni faktycznie rzecz ma się bardzo podobnie. I nie tylko; w końcu bez mroku nie docenimy światłości i na odwrót, że tak górnolotnie zarzucę. ;) Tak więc mam nadzieję, że i w przypadku perfum mi przejdzie. :)
    No i trzymam kciuki za list; nie "pójdzie gładko"!

    Jarku - niewykluczone; gdybym równocześnie nie testowała zapachów, o których mogłabym powiedzieć więcej i ciekawiej. Myślę też, że o dziełkach lekkostrawnych po prostu łatwiej się pisze. Ponieważ zauważyłam, że frustruje mnie góra próbek, dekantów i flakonów, którym powinnam poświęcić kilka chwil, bo naprawdę warto - a tymczasem piszę o pierdołach. Niby drobiazg, tylko blog ale zirytować potrafi. ;) Ot, męki twórcze (niezależnie, co tworzymy). ;) Tak więc do twojej rady zastosuję się z pewnością. I dzięki za miłe słowa, zarumieniam się. :)
    Zaraz tego chochlika przepędzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedźmo, wspominasz o frustrującej górze próbek i dekantów - jakże ja to znam... U mnie próbki "do recenzji" przekroczyły chyba tysiąc. Same rzeczy, o których warto napisać. Nie wyrabiam. Bo albo będę pisać po łebkach i byle jak, albo będę pisać za mało. Albo się zajadę i będę musiała zrezygnować z części życia w realu. A tego nie chcę.

    Wybór zapachów to też ciężka sprawa. czasem przez parę dni zakleszczam się decyzyjnie i nie wiem, za co się wziąć.
    Ja z kolei staram sie pisac takze o zapachach "nie moich". To, ze czegoś nie chcę nosić, czy jest nie w moim typie nie znaczy, ze nie warto o tym pisać. nie znaczy nawet, że nie warto się tym zachwycić. Ale ja ogólnie jestem "człowiekiem zachwyconym". Światem, życiem, możliwościami swoich zmysłów, sztuką... I ludźmi. Ludźmi też.

    OdpowiedzUsuń
  5. Otóż to. Co prawda aż tylu oczekujących nie mam, lecz sedno problemu jest boleśnie znajome. Co opisać, w jakiej kolejności, jak dokładnie? Potrzebna mi cała recenzja na trzy tysiące słów czy może wystarczą cztery zdania? I tak dalej...

    No właśnie; fakt, że czegoś w życiu bym nie użyła na dłużej nie znaczy, że zapach jest marny. Staram się postrzegać zapachy jak każdą inną dziedzinę sztuki. Nie lubię filmów Koterskiego ani hip-hopu, co nie znaczy, że uważam je za bezwartościowe. Zresztą akurat Tobie nie muszę tego tłumaczyć. :)
    Prawda, trwanie w zachwycie to coś pięknego. Zarówno chwilami/osobami/rzeczami zarówno wielkimi, jak i zupełnie drobnymi.

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )