wtorek, 17 marca 2015

Ukryta tożsamość?

Wiem, że tytuły moich wpisów ocierają się niekiedy o poetycki kicz ale tym razem pytanie widniejące u samej góry wpisu naprawdę jest adekwatne. :D Zupełnie niedawno z jednego z próbkowych pudeł wydobyłam bowiem perfumy, w których nazwie ukryto jedną sylabę.
I to wyjątkowo skutecznie.

Nie wiem, czy był to zabieg zamierzony ale na pewno ciekawie wpisuje się w schemat "typowego przedstawiciela orientalnej grupy olfaktorycznej". Tak się bowiem składa, że niejaki Black Intensitive Aoud marki Mancera w internecie niezwykle często funkcjonuje jako Black Intensive Aoud. ;)
Mylą się portale perfumowe (Fragrantica), mylą się forumowicze, blogerzy [również polscy ;P ] i vlogerzy, mylą się nawet szacowne, prestiżowe domy towarowe (Selfridges & Co.).

To ciekawe, jak łatwo przyszło nam [bo i mnie na samym początku, po otrzymaniu sampla] zignorować niejednoznaczność, kryjącą się za tytułową grą słów.


Bo skoro oud, to przecież arabskość a jeśli arabskość, to gęstość, zamaszystość i ogólnie pojęta killerowatość, prawda? ;)
No prawda. A jednocześnie nieprawda.

Ten Czarny Oud, który jednocześnie jest intensive oraz sensitive, Siłagodny, to z jednej strony faktycznie namalowany grubymi, tłustymi i zamaszystymi krechami lizolowy drzewny mocarz, otoczony przez morze przypraw z szafranem oraz chilli na czele, skumany z nieodłączną różą (tutaj syropową i suszoną w tych samych momentach) na ciemnej, drapiącej drzewnej bazie. Z drugiej natomiast zachwycający gładkim, mięsistym akordem owocowym, gdzie słodkie, słoneczne cytrusy z gracją ustępują ciepłej brzoskwinio-moreli (ani brzoskwini, ani moreli) a nad wszystkim czuwa lekko ulepowaty chociaż odrobinę cielesny dżem z jaśminu wielkolistnego.
Obie frakcje mieszanki występują tuż obok siebie, idealnie zgodne chociaż na zdrowy rozum powinniśmy oczekiwać raczej ostrych tarć i wiecznej kłótni każdego akordu z każdym. Zamiast nich otrzymujemy raczej rzecz bogatą, agresywną ale niewinną, miękką ale i pełną zdradzieckich pułapek czy nasączonych trucizną, lekko paliwowych drzazg cennego drewna; bardzo niejednoznaczną, dziwną.

Black Intensitive Aoud bezczelnie gra sobie na naszych utartych skojarzeniach, jednocześnie będąc im całkowicie wiernym. To dopiero jest neurotyk! ;)


Rok produkcji i nos: 2008, Pierre Mancera

Przeznaczenie: pachnidło uniseksualne o naprawdę niemałej mocy. Zostawia za sobą gęsty, zamaszysty ślad, lubi ocierać się o obce nosy. :) Pulsuje dookoła ludzkiej sylwetki, dosłownie wypełnia nasze otoczenie, ściele się za nami przez niemal cały okres swojego trwania, ograniczając projekcję dopiero w głębokiej bazie.
W związku z czym polecałabym BIA na okazje nieformalne oraz wieczorowe a także dni, w które zupełnie nie musimy przejmować się ewentualną migreną osób postronnych. ;)
Dla miłośników woni orientalnych na wszystkie pory roku, natomiast reszta przed ewentualnym zakupem mogłaby poeksperymentować trochę w rozmaitych okolicznościach przyrody. ;P

Trwałość: około dwunastu-szesnastu godzin wyraźnego, oczywistego życia oraz jeszcze parę zamierania. Na ubraniach zapach przetrwa niejedno pranie.

Grupa olfaktoryczna: orientalno-drzewna (i kwiatowa)

Skład:

Nuta głowy: goździki (przyprawa), brzoskwinia, chilli
Nuta serca: jaśmin, fiołek, różane rachatłukum, pyłek szafranowy
Nuta bazy: drewno cedrowe, drewno sandałowe, balsam gurjun [ma toto już polską nazwę zwyczajową czy trzeba dopiero wymyślać? ;) ], oud
___
Dziś noszę to, o czym powyżej.

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z http://elfslavewatdo.tumblr.com/post/29522517721

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )