piątek, 17 października 2014

Dama w czerwieniach, brązach i błękicie

Jaka dama? Matka Natura. ;)
W jednym ze swych wielu jesiennych wcieleń, ciemna, ziemista i sucha ale jednocześnie kryjąca w sobie wyraźny element czegoś zbutwiałego, pikantnego i maślanego. Takie dziwy to tylko u l'Artisan Parfumeur w Patchouli Patch.


Jakoś nie potrafię patrzeć na te perfumy w oderwaniu od swoich utartych skojarzeń z niszowym paczuli, bez jesieni, gleby i lasu, bez piwnicy starego domu w końcu -  za to już wspomniany pierwiastek maślano-pikantny drażni mnie niepomiernie, zupełnie jak kamyk w bucie podczas górskiej wędrówki. I bardzo dobrze, od tego jest prawdziwa sztuka, żeby prowokować ducha i umysł. :D
Dlatego ostatecznie jestem w stanie zaakceptować ciepłą cierpkość paczuli, nienachalny pyłek ze startych na proszek drzazg aromatycznego drewna czy nieoczekiwany nieśmiały uśmiech niekulinarnej wanilii o jakby sepiowym, nierzeczywistym wyrazie. I dlatego zaakceptowałam kontrastującą z powyższymi dosadność anyżu gwiazdkowego, którego w kuchni szczerze nie znoszę [trochę szkoda, bo wygląda ślicznie], tutaj przedstawionego w bezpłciowym otoczeniu namoczonych w letniej wodzie i zmiksowanych nasion siemienia lnianego - jedliście kiedyś? Taką oleistą papkę o konsystencji zjełczałego masła oraz smaku papieru? Dodajcie do tego anyż, w bazie sporo mydlanego piżma i otrzymacie paradoksalne, raniące powonienie, nienaturalne zimno anyżu z Patchouli Patch.

Jak wobec tego można zinterpretować fakt, iż całość mieszanki odbieram raczej pozytywnie a na poziomie czysto merytorycznym jestem nią (prawie) zauroczona? Aż strach pomyśleć! ;)
Choć częściej nosić bym tego nie chciała.


Rok produkcji i nos(y): 2002, Evelyne Boulanger oraz Bertrand Duchaufour

Przeznaczenie: typowy uniseks niepasujący konkretnie do żadnej płci, raczej spokojny i miękki. Przyjemny w noszeniu, choć już nie w odbiorze [ale to dla mnie, Was przecież może zachwycić :) ]. Po kilku chwilach przywiera do ludzkiej skóry i już się nie odkleja; chyba, że w największym upale.
Na okazje raczej nieformalne i... chyba raczej dla zdeklarowanych miłośników paczuli.

Trwałość: od czterech czy pięciu do ponad sześciu godzin plus parę kolejnych w stanie terminalnym.

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-drzewna

Skład:

paczuli, biały cedr, anyż gwiaździsty, piżmo
___
Dziś usiłowałam testować Bayoleę marki Penhaligon's ale na razie jeszcze nic z tego. :/

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z https://www.etsy.com/listing/101729374/nature-landscape-photograph-travel-photo?ref=sr_gallery_5&ga_search_query=autumn+fall+photography+nature+fpoe+-natural&ga_view_type=gallery&ga_ship_to=US&ga_min=0&ga_max=0&ga_search_type=handmade [Autorka: Jeanine Kakas]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )