środa, 4 września 2013

Elfie sprawki


Zaczęło się w roku 1992. Wtedy marka Shiseido zaprezentowała światu Féminité du Bois, perfumy stanowiące żywy i piękny dowód na to, że stereotypowa kobiecość oraz wyraźne nuty drzewne nie tylko świetnie do siebie pasują, ale wręcz są dla siebie stworzone! :) I tak oto padł kolejny, mały bastionek uprzedzeń wobec mojej płci. Wszystko dzięki ówczesnemu dyrektorowi kreatywnemu marki, Serge'owi Lutensowi.
Gdyby rzecz miała się inaczej, oryginalne Féminité du Bois nie zdobyłoby popularności, nie przewędrowałoby pod skrzydła autorskiego projektu Lutensa, nie doczekało statusu perfum kultowych i wreszcie - całej rzeszy naśladowców. Oficjalnych, w rodzaju drzewnej linii pachnideł SL oraz całkiem sporej rodzinki nieoficjalnych, rozsianych po olfaktorycznym świecie to tu, to tam...

Dziś, zgodnie z podjętym przed wakacyjną przerwą zobowiązaniem, postaram się opisać Wam dwójkę naturalnych potomków legendarnej drzewnej piękności: Génie des Bois od Keiko Mecheri oraz L'Enfant Terrible, wyprodukowane pod szyldem paryskiej niszowej perfumerii Jovoy [choć w jej przypadku można zacząć toczyć niekończącą się rozprawę o tym, czy pierwsze było jajko, czy kura; marka perfumowa czy sklep perfumeryjny; ale byłaby to czcza gadanina]. Zajmijmy się więc tym, co najciekawsze. :)

Génie des Bois - Duch Lasu, Leśny Duszek - zawsze był dla mnie zagadką. Niekiedy pachnącą równie cudownie, co Féminité du Bois pod szyldem Lutensa, częściej dokuczającą ziemistym fiołkiem w otoczeniu akordów słodko-drzewnych, rozmoczonych w wodzie z wazonu, dzięki czemu przywodziło mi na myśl porządnie wkurzonego elfa. ;)
Jednak elf, nawet nieźle zirytowany, to wciąż elf. ;) Zatem nie może być mało interesujący. Pewnie dlatego z sympatią odnosiłam się do wszelkich kaprysów Ducha, pozwalając mu roztaczać wokół siebie fiołkową magię. Nawet wtedy, kiedy po bardzo klasycznym ( w duchu Féminité) otwarciu pojawiały się akcenty metaliczne, w miarę upływu czasu coraz bardziej słodko-pudrowe, rozjaśnione soczystymi cedrowymi drzazgami a w finale dosłodzone transparentnym kakaem oraz słodzikiem dla diabetyków. Génie des Bois to pachnidło przyjemne, ciekawe, jednak trochę zbyt męczące. Nawet, jeżeli sporo się w nim dzieje, niestety jest zbyt odległe od moich prywatnych gustów, bym mogła się weń rozsmakować. Stać mnie co najwyżej na docenienie mieszaniny; na które z przyjemnością oraz czystym sumieniem przystaję. :)

Może Duszek nie trafił na listę moich ulubionych perfum, jednak trudno zaprzeczyć, iż tkwił gdzieś z tyłu głowy już od wielu miesięcy. Do tego stopnia, że kiedy po raz pierwszy wciągnęłam w nozdrza powietrze przesycone molekułami L'Enfant Terrible w pierwszej chwili pomyślałam o rodzinie FdB, jednak chwilkę później właśnie o perfumach Keiko Mecheri. Choć trudno stwierdzić, jakoby obie omawiane dziś mieszaniny były do siebie bliźniaczo podobne. Bo nie są. Jak to w rodzinie... :)
O ile pierwsza w nich, jak wspominałam, w swoich najlepszych chwilach wydaje się kopią lutensowskiej Féminité du Bois, druga przypomina raczej Bois Oriental z pałacowej linii tej samej marki; która to, jak twierdzą bardziej obeznani w temacie ode mnie, wydaje się dokładnym odwzorowaniem tej pierwszej FdB, jeszcze spod szyldu Shiseido. [Ufff! Czuję się, jakbym wykładała Wam genealogię wyjątkowo dużej i zagmatwanej rodziny. ;) ] Tak czy inaczej: z recenzowanej dziś dwójki to właśnie Koszmarny Dzieciak od Jovoy jest znacznie bliższy skradnięcia mojego serca.

Ostatecznie, jak się tu nie zakochać, kiedy otwarcie oferuje mi Bois Oriental, gdzie akordy dosłodzonych ale wyraźnych, egzotycznych przypraw (głównie ukochanego kminu) zlewają się z lekką słodkimi, jasnymi drzazgami, miękkimi żywicami oraz powidokiem słodko pachnącego kwiecia? Jak można pozostać obojętną na tę korzenno-drzewną głębię oraz na apetyczne suszone daktyle i ociekające sokiem klementynki? Czy potrafiłabym zignorować pachnidło tak uroczo skontrastowane, gdzie gorycz przypraw (gałki muszkatołowej) oraz ciepły, abstrakcyjny ludzki pot rodem z nasion kminu rzymskiego równoważy wspomniana wyżej, ciężka i nieziemska słodycz, zaś jasne drewna zapewniają temu wszystkiemu niezbędną szczyptę lekkości? Czy w ogóle możliwe jest, bym mogła przejść obok nich obojętnie??
Za żadne skarby świata! Naszego ani kilku równoległych. ;)
L'Enfant Terrible przyjemne jest nawet w ostatnich fazach, kiedy opisane pozorne przeciwieństwa zlewają się w jedną całość, otaczają gęstym ale suchym kokonem o fiołkowej barwie i przyczajone gdzieś w dziupli starego, aromatycznego drzewa czekają na powrót wiosny. ;) A mówiąc po ludzku: kiedy pachnidło spuszcza z tonu, ujawniając lekko pudrową, białopiżmową bazę; siadając na niej ciężko oraz z widoczną ulgą. Co także przypadło mi do gustu, gdyż po tylu emocjonujących doznaniach i mnie, i testowanemu zapachowi należy się chwila odpoczynku zanim rozstaniemy się na dobre. :)

L'Enfant Terrible to fantastyczne, przebogate oraz motywujące perfumy; po prostu piękne. Jednak to Génie des Bois może poszczycić się lepszą trwałością oraz emanacją. Kiedy po kilku godzinach Dzieciak wyraźnie zmęczonym głosem mamrocze coś pod nosem, Duch wciąż trwa, nieco męczący ale czysty oraz bez problemu utrzymujący się kilka centymetrów nad moją skórą. I pewnie miałabym niezłą zagwozdkę, gdyby nie pewien drobny szczegół: czasem "parametry użytkowe" bywają drugorzędne wobec piękna kompozycji zapachowej. Szczególnie, kiedy ów relatywnie słabszy aromat zauroczył mnie wcześniej dużą mocą rażenia oraz niewątpliwą urodą. Cóż... nie wszyscy muszą być maratończykami. Krótkodystansowcy też bywają ciekawi. ;)


Keiko Mecheri, Génie des Bois

Rok produkcji i nos: ?? [nikt nie dokładnie nie pamięta; wiadomo tylko, że pierwsza dekada XXI wieku], Yann Vasnier

Przeznaczenie: zapach uniseksualny z lekkim przechyłem na damską stronę, o emanacji umiarkowanej ale rozciągniętej w czasie - od luźnej aury aż do bliskoskórności.
Na dowolnie wybrane okazje.

Trwałość: od sześciu do ponad dziesięciu godzin

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-drzewna


Skład:

liście i kwiaty fiołka, drewno cedrowe, palisander, bób tonka, benzoes, strąk kakaowca



Jovoy Paris, L'Enfant Terrible

Rok produkcji i nos: 2011, Jacques Flori

Przeznaczenie: zapach typu uniseks z samego środka skali [przyprawy naprawdę robią swoje ;) ], dla miłośników woni ciepłych i mocnych ale niebanalnych. Początkowo tworzy naprawdę spory, kilkunastocentymetrowy ślad, po jakiś czas później skurczyć się do gęstej aury [a potem opaść tuż nad skórę; lecz w ostatnim stadium życia dzieje się tak ze wszystkimi perfumami, więc naprawdę nie ma nad czym biadolić :) ].
Z powodu dużej mocy najbardziej stosowny na okazje zupełnie nieformalne albo bardzo oficjalne.

Trwałość: w granicach pięciu-sześciu godzin

Grupa olfaktoryczna: drzewno-przyprawowa (oraz aromatyczna)

Skład:

Nuta głowy: gałka muszkatołowa, kmin rzymski, kolendra, akordy ziołowe
Nuta serca: drewno sandałowe, drewno cedrowe, drewno pomarańczowe, daktyl
Nuta bazy: piżmo


P.S.
Dwie pierwsze grafiki to prace amerykańskiej rzeźbiarki oraz ilustratorki, Lauren Mills. Uważam, że klimatem znakomicie pasują do perfum FdB-podobnych, chyba wszystkich. :) Zaczerpnęłam je ze strony artystki: http://laurenmillsart.com/illustration.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )