sobota, 17 stycznia 2015

Zosia i jej sekrety


Wcale nie tak dawno temu żyła sobie dwunastoletnia dziewczynka o imieniu Zosia.
Zosia miała szkatułkę zamykaną na kłódkę, do której kluczyk nosiła zawsze na łańcuszku, tuż obok wisiorka w kształcie złotej różyczki. ...a może to był pamiętniczek? Z pastelowymi kartkami i jakimś dziewczyńskim znakiem wodnym, perfumowany? Taki, w którym Zosia każdego wieczoru mogłaby spisywać swoje przeżycia za pomocą zestawu kolorowych brokatowo-żelowych długopisów?

W każdym razie Zosia miała dwanaście lat i swoje tajemnice. Jedną z nich były jej ulubione perfumy, bardzo dorosłe oraz bardzo markowe, prezent od mieszkającego we Francji wujostwa. Zapach tej wody, ku Zosinej ogromnej radości, komplementowały nie tylko jej rówieśnice ale też zupełnie dorosłe kobiety a nawet jeden starszy chłopak, kolega brata naszej bohaterki. ;)
Dziewczynka bardzo je ceniła i oszczędzała wyłącznie na najważniejsze okazje (do których należały również między innymi urodziny koleżanki z klasy oraz pierwsza prawie-randka ale mniejsza o to :) ), szczególnie po wizycie w perfumeriach lokalnego centrum handlowego, gdzie powiedziano jej, że jej ulubiony zapach do Polski nie jest sprowadzany. Usłyszawszy tak ciężki wyrok, Zosie westchnęła smutno i już, już miała obrazić się na cały świat, kiedy przypomniała sobie, że nie na darmo żyje w globalnej wiosce, o której tyle mówią media. :D Wróciwszy do domu zabrała się za intensywne przeszukiwanie internetu, które już po chwili uświadomiło świeżo upieczonej gimnazjalistce, że na razie nici z odkładania kieszonkowego na kolejny przesłodki flakonik. Bez finansowej pomocy rodziców nie da rady.
Na szczęście do kolejnych, trzynastych już, urodzin zostały jeszcze tylko trzy miesiące! :D

Jesteście ciekawi, jakiż to zapach tak bardzo ujął naszą sympatyczną i inteligentną bohaterkę? Jej imiennik.
Poniekąd.

les Secrets de Sophie, urocze oraz wdzięczne, chociaż niestety już nieprodukowane, perfumy marki Guerlain.


Jedno z ostatnich pachnideł skomponowanych przez "starego pana Guerlaina", zaledwie parę lat przed jego odejściem na emeryturę. Do tego zamknięte w trio flakonów, których wygląd powierzono pieczy francuskiej projektantki biżuterii, Sophie Lévy. Mamy więc dwie Zośki w jednym projekcie. Przypadeg?
Nie sondze. ;P

Stąd zresztą wziął się i mój pomysł na dołożenie do opowieści trzeciej osoby o tym właśnie imieniu. :) Której wiek i gusta estetyczne oczywiście nie wzięły się z przypadku. Prawda jest bowiem taka, że pod płaszczykiem całej tej guerlainowskiej, butikowej oraz limitowanej elitarności, les Secrets de Sophie skrywa duszę pogodnej, budzącej sympatię chociaż trochę zbyt rozpieszczonej młodszej nastolatki.

Całe mnóstwo kwiatów - których początek to złociste, optymistyczne tchnienie neroli z cytrusami, później pogłębione duszną słodyczą ylang-ylang oraz jaśminu - od razu pozwala nam się zorientować, do czyjej bajki trafiliśmy. ;) Pierwsze wrażenie tylko potwierdza dalszy rozwój mieszaniny, kiedy kwiaty gęścieją, pozwalają otoczyć się waniliowo-tonkowej niejadalnej deserowości [to coś jakby smakowy błyszczyk do ust, popularny wśród odkrywających swoją kobiecość nastoletnich dziewczynek] oraz białopiżmowo-drzewnym pudrom i pyłkom, z subtelnym, ledwie zarysowanym cieniem guerlinady w tle.
W Sekretach Zosi wszystko jest jasne, delikatne, pastelowe i miłe. Broń borze nie inwazyjne, chociaż wyraziste. Gładki i aż tchnące optymizmem o wysokim stopniu koncentracji. ;) Ciepłe, radosne, wzbudzające pozytywne emocje we wszystkich, którzy mają do nich naturalną skłonność.
Ponieważ frienship is magic. ;]

Kucyponek we flakonie, ze wszystkimi tego wadami oraz zaletami.


Rok produkcji i nos: 2009, Jean-Paul Guerlain

Przeznaczenie: zapach stworzony z myślą o kobietach, niekoniecznie nastoletnich. ;) Choć na pewno dla wszystkich, które czują się młode duchem a przy okazji pałają miłością do perfum kwiatowo-słodkich z wyraźną pudrową nutą.
Nośne i wyraziste, mają tendencję do przeistaczania się w jasną, wibrującą, niezbyt przyległą do skóry aurę. Jako takie, les Secrets de Sophie rzeczywiście nadają się na okazje albo zupełnie nieformalne, albo wieczorowo-imprezowe. Lecz nie tylko; po raz kolejny powtarzam, że to do Was należy ustalenie, czy i do jakich okoliczności najlepiej pasuje Wam daje pachnidło. :)

Trwałość: w granicach dziewięciu-dwunastu godzin wyraźnego trwania na skórze oraz dalszych parę już poza "olfaktorycznym horyzontem zdarzeń". ;)

Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-waniliowa

Skład:

Nuta głowy: bergamotka, gorzka pomarańcza, petit grain, neroli
Nuta serca: jaśmin, kwiat pomarańczy, ylang-ylang, liście fiołka
Nuta bazy: wanilia, bób tonka, białe piżmo, kadzidło
___
Dziś noszę (jeszcze) Musc Tonkin od Parfum d'Empire.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://prima.typepad.com/prima/2012/10/romantic-journal-and-mixed-media-layout-classes-on-live-with-prima.html [Projekt i wykonanie: Prima Design]
2. http://www.pinterest.com/pin/518265869591675551/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )