niedziela, 21 września 2014

Sztuka nowoczesnego piżma


Proste, geometryczne, minimalistyczne ale efektowne. Mięsiste a jednocześnie jasne, ciężkobryłowe a przy tym swobodne, przestrzenne. Do cna nowoczesne. Absolutnie nie w moim stylu, chociaż urody odmówić im nie potrafię (ani nie chcę). Czyje to dzieła?
Narciso Rodrigueza. :)

Dziś, zgodnie z obietnicą, zajmę się najnowszymi perfumami podpisanymi nazwiskiem znanego projektanta mody. Choćby dlatego, że po szatańskich niepokojach wypada co nieco rozluźnić atmosferę. ;)

Zatem do dzieła! Na rozjaśniacza ponurych myśli oraz zachętę do radosnego optymizmu Narciso nadaje się znakomicie.


Jak i w reszcie kobiecych pachnideł marki, także i tu główną rolę otrzymały jasne, nowoczesne, syntetyczne piżma. Jakkolwiek nie spojrzeć na mieszankę, z której strony nie zachwycić się jej prostolinijną pogodą, kwiatowym ciepłem, zajawką owocowej słodyczy, cytrusowo-geraniowym promieniem z otwarcia czy też jasną drzewnością bazy, istotne wydaje się tylko piżmo. Reszta to jedynie tło, mniej lub bardziej aktywne.
To ono skupia wokół siebie pozostałe akordy, wymusza na nich wirowanie wokół siebie, niczym olbrzymie masy galaktycznej materii wokół tejże galaktyki jądra. Choć oczywiście Narciso masywną galaktyka pod żadnym pozorem nie jest. ;) Przeciwnie, to zawodnik lekki, jasny oraz przejrzysty. Przyjazny w użytkowaniu i zupełnie nieabsorbujący ludzkiej uwagi - co jednak nie znaczy, że jednocześnie obojętny lub nijaki. Co to, to nie!

Faktycznie, kiedy tylko poświęcić mu odrobinę cierpliwości, Narciso potrafi skutecznie przykuć uwagę; już na samym wstępie, kiedy do moich nozdrzy dociera czysty, jasny, biały promień porannego letniego słońca. ;) To geranium, wspierane przez ledwie zasugerowaną bergamotkę czy cytrynę (a może jedno i drugie?), płynnie przechodzące w słodkie piwoniowe soki. W tle już pojawia się coś piżmowo-pyłkowego, jasnego i zaskakująco żywego.
Początek już jest, testująca poczuła się zaintrygowana. Dalej wąchanie i analizowanie perfum działo się już właściwie samo. ;)


Bez niepotrzebnego dystansu obserwowałam pastelową słodycz kompozycji, wzajemne przenikanie się nut kwiatowych (oprócz piwonii pojawia się też "typowa" róża) a także bliżej nieokreślonych molekuł owocowych - aczkolwiek nie są to owoce egzotyczne, ani też niekoniecznie nadające się do jedzenia; choć jednoznacznie laboratoryjne, to dzięki temu idealnie łączące się z kwiatami oraz wonią jasnych piżm.
Miałam także okazję obserwować szybkie ale pewne osadzanie się mieszanki na skórze i ewolucję od nowoczesnego, jasnego bukietu do piżm naznaczonych post-drzewnością. Silnie zakorzenionych w czymś, co współcześni chemicy z laboratoriów (nie tylko) perfumiarskich mogliby nazwać "czystą ideą drzewności".

Bez zbędnych drzazg, bez odchyleń w stronę orientu, czy przypraw, czy woni zmysłowych lub też skóry/szpitala/starej piwnicy/czegokolwiek. Tylko sam rdzeń jasnego syntetycznego drewna, wibrujący białym światłem w otoczeniu sterylnego szkła i jasności laboratorium. A dookoła mnóstwo, mnóstwo białych piżm, wchodzących w rozmaite reakcje zarówno z nutami drzewnymi, jak i z odchodzącymi kwiatami oraz niekulinarną słodyczą. Setki, tysiące odcieni bieli o różnych stopniach transparentności. Wielka klasa, takaż subtelność jak również niezmącona cisza.

Tak wygląda baza perfum, na mojej skórze pojawiająca się po mniej, niż piętnastu minutach od aplikacji ale za to trwająca przez długie godziny. Cóż... nie dość, że już dawno temu zdążyłam przyzwyczaić się do faworyzowania przez mój organizm wszystkich cięższych akordów [właściwie to nie mam nic przeciwko temu, jak wiecie], to przy okazji otrzymałam kolejny dowód na to, że moja niechęć do piżma to już przeszłość. Piżmo przecież może być piękne! Jak Narciso. :D Nawet, jeżeli odbiega od mego prywatnego gustu.

Narciso Rodriguezie, Beauté Prestige International, Aurélienie Guichard - dobra robota!


Rok produkcji i nos: 2014, Aurélien Guichard

Przeznaczenie: zapach stworzony dla kobiet, choć przypuszczam, że z męskiej skóry kwiaty i słodycz zniknęłyby jeszcze szybciej, niż z mojej a piżmo i jasne nuty drzewne okazałyby się dużo bardziej dosłowne.
Poza tym zapach charakteryzuje się dużym spokojem oraz powściągliwością, dyskretnie otaczając człowieka skromną aurą, wyraźną dopiero z bardzo bliska. Jako taki, idealnie nadaje się na wszystkie dzienne okazje oficjalne ale równie dobrze jako "dodatkowy uprzyjemniacz pościelowy". :) No i na wszystkie inne okazje, do których Narciso będzie Wam pasować. :D Podejrzewam, że dla części użytkowników może okazać się pachnidłem uniwersalnym.

Trwałość: około siedmiu-ośmiu godzin wyraźnego trwania na skórze i dalszych cztery lub sześć spokojnego, stopniowego zanikania

Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-piżmowa (i drzewna)

Skład:

Nuta głowy: biała róża, gardenia, (geranium)
Nuta serca: białe piżma
Nuta bazy: wetyweria, czarne i białe drewno cedrowe, (coś bardzo iso-e-super-podobnego)
___
Dziś Irish Leather od Memo. Śliczne!

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z http://www.dailymail.co.uk/wires/ap/article-2558151/Narciso-Rodriguez-plays-color-embroidery.html

6 komentarzy:

  1. Więc muszę spróbować tego piżmowego smakołyka. Ostatni zapach NR bodajże Essence, tak mnie zmulił, że długo nie potrafiłam dojść do siebie. Mam nadzieję, że z tym będzie inaczej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Essence przy Narciso się chowa (ze wstydu albo strachu), uwierz! Na mnie ten drugi jest zdecydowanie bardziej piżmowo-drzewny, więc na mulenie nie ma co liczyć. Choć oczywiście Twoja skóra może zareagować inaczej. Nie ma siły, trzeba sprawdzić osobiście. :)

      Usuń
  2. Piżmo JEST piękne:-), wszak jest i w moich ulubionych NR For Her, nie wąchałam jeszcze Narciso, ale zachęciłaś mnie.
    A z innej beczki - w UK Spiriteuse Double Vanille Guerlaina jest ponoć praktycznie nie do kupienia (choć nie sprawdzałam wszędzie), jestem ciekawa, czy w butiku Guerlaina w W-wie jest, może wiesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo się cieszę, bo zachęcanie do poznania Narcyza to zajęcie i mile, i pożyteczne. ;)

      Co do SDV to przyznam, że nie wiem dosłownie nic na jego temat. Ostatnio jestem na bakier z niusami ze świata perfumowego i prawdę mówiąc, nie wiem nawet, czy przypadkiem komuś w LVMH słoń nie usiadł na głowie, co mogło doprowadzić do zidiocenia decydenta i wycofania zapachu z produkcji. :/ Na szczęścia strona firmowa Guerlain nie donosi o niczym niepokojącym.
      Co do Warszawy, to zawsze można zapytać mejlowo. :) Jeżeli będę miała wolna chwile, zrobię to jeszcze dziś. :)

      Usuń
  3. a u mnie biel butelki wywołuje ślinotok, ale trochę boję się tego piżma ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę nie ma czego się bać: to piżmo to raczej pyłek, laboratoryjny ale śliczny jak malowanie. A do tego drzewny (wcześniej ślicznie kwiatowy), więc spokojnie możesz ryzykować spotkanie sam na sam! :) Byle nie w ciemno, te nigdy nie są bezpieczne. ;)

      A flacha rzeczywiście przecudnej urody.

      Usuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )