sobota, 3 listopada 2012

Cukiereczki

Dziś będzie o zapachu, którego próbkę nie tak dawno temu otrzymałam od nieocenionego Jaroslava. :) Jarku, dziękuję!


"Od 2003 r. Bond No. 9 rozwija sztukę perfumeryjną, ukazując kolejne oblicza Nowego Jorku".
Pomysł na biznes całkiem niezły, idea cyklu perfum poświęconych jednemu miejscu na świecie oraz jego okolicom - przednia. :)

"Nasz ostatni zapach poszedł inną drogą i wyczarowuje współczesną nowojorską wersję starożytnego wschodniego oud".
Też jestem skłonna uwierzyć.

"Musimy przyznać, jesteśmy w nim zakochani. Powstał dla naszej własnej przyjemności (… ale także dla Waszej).
A zatem, spotkaliśmy godnego siebie i nie mieliśmy wyboru. Musieliśmy nazwać ten oudowy zapach Bond No. 9
Perfume, nie na cześć Nowego Jorku, ale na cześć naszego butiku w NoHo". 
Rzeczywiście, istnieje pewien budynek Nowego Jorku, który przyszedł mi na myśl, kiedy na mojej drodze stanęło Perfume Gold, obecnie zwane również Signature Scent. Jednak, bogowie świadkami, nie jest to butik Bond No. 9. ;)

"Co sprawia, że Bond No 9 Perfume jest wyjątkowym zapachem w naszym repertuarze? Jest to przede wszystkim studium kontrastów, mieszanka antycznego i nowoczesnego Wschodu i Zachodu, Dubaju i Nowego Jorku, Oddaje nastrój Nowego Jorku z XXI wieku".
Studium kontrastów? Być może. O ile twardy biznes daje się pomieszać z tęsknotą dorosłych do lat dzieciństwa. "Antyczny" Wschód z "nowoczesnym" Zachodem? Jeśli już, to prędzej dokładnie na odwrót. ;)
Nowy Jork XXI wieku? Możliwe. O ile jego kwintesencją będzie poniższy budynek ze wszystkim, co w nim się kryje:


Dylan's Candy Bar. Cukierkowy bar Dylan.
Sieć luksusowych sklepów oraz "deserodajni", które stworzyła córka Ralpha Laurena, Dylan, zainspirowana broadwayowskim musicalem na podstawie powieści Roalda Dahla Charlie i fabryka czekolady [dziś znanej dzięki ekranizacji z Johnym Deppem w jednej z głównych ról]. Kolejny concept store, w którym można wyciągać od ludzi pieniądze w zamian za miraż uczestnictwa w zwariowanym, niemal karnawalistycznym projekcie [w odróżnieniu od innych miejsc tego typu, gdzie zwykło się "naciągać" klientów na Sztukę, jak choćby w cyklu firmowych sklepów marki Comme des Garçons].

Teoretycznie proponuje zapracowanym mieszkańcom miasta, które nigdy nie zasypia powrót do spokojnych, kolorowych lat dzieciństwa, kiedy zamknięcie na noc w przybytku tego typu jawiło się najmłodszym jako szczyt szczęśliwości. :) W praktyce jednak dość szybko okazuje się chwytliwym, niezbyt finezyjnym marketingowych chwytem. Niczym samo Bond No. 9. :]


Z pewnych powodów stanowczo nie jest to wizja, którą chciałabym karmić się często. Choćby dlatego, że zbyt mało w niej czekolady. ;)

Podobne uczucia żywię w stosunku do Perfume Gold/Signature Scent, zapachu któremu daleko do jakiejkolwiek oryginalności. Dlaczego?

Ponieważ charakterystyczną dlań masywną, krystaliczną słodycz zaschniętego lukru z dużą ilością barwników oraz substancji aromatycznych (w stylu zielonego jabłuszka, poziomki oraz śliwki mirabelki) znaleźć można w wielu pachnidłach. Od uroczego Blue Sugar Aquoliny przez Loverdose Diesla czy paczulową oranżadkę w męskim wcieleniu (głównie B*Men, La Nuit de l'Homme, Joop! Homme, 1 Million) po aromatyczno-słodko-drzewno-balsamiczne tony 212 VIP for Men, Black Soul Lapidusa oraz męskie Black XS Paco Rabanne'a. Od wiotkiej słodyczy Pi Givenchy po naznaczoną krystalicznym paczuloorientem moc wspomnianego Black XS.
A do tego na Siganture Scent zwanym niegdyś Perfume Gold cieniem kładzie się jeszcze jedno podobieństwo, do poznanego niedawno Attaru Al Mohabba Male marki Rasasi, tylko mniej słodkiego oraz mniej arabskiego.

Podobna ilość bliskich krewnych i znajomych zdyskwalifikowałaby bodaj każdy zapach. Szczególnie taki, który jawić się chce jako niezwykle wyjątkowy.

Taak, jedno z moich początkowych stwierdzeń okazało się nad wyraz słuszne. W omawianym pachnidle to Wschód prze do przodu, szukając dla siebie nowych dróg rozwoju, również twórczego; Zachód natomiast woli siedzieć na dwukolorowych stołkach w kształcie landrynek śmietankowo-truskawkowych i narkotyzować się słodkim wrażeniem, iż w dalszym ciągu żadna część Ziemi nie jest równie cool (czy jak tam się dzisiaj mówi..), co ichnia. Kolorowy skansen dla nieuleczalnych wygodnickich.

"Co założyć wraz z Bond No. 9 Perfume?
Odpowiadamy… absolutnie nic. Bond No. 9 Perfume to wyjątkowe nocne przeżycie".

Aha. Się domyślam. :>

Rok produkcji i nos: 2010, ??

Przeznaczenie: zapach typu uniseks. Dla wszystkich, którzy lubią przynajmniej trzy ze wspomnianych wyżej zapachów. ;)
Moc i sillage nieliche.

Trwałość: przeszło dziesięciogodzinna

Grupa olfaktoryczna: gourmand-orientalna

Skład:

Nuta głowy: róża, oud
Nuta serca: bób tonka
Nuta bazy: piżmo
___
Dziś nowa wersja Venezii od Laury Biagiotti.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://www.oprah.com/oprahshow/Classic-Americana/9
2. http://nycitydreams.tumblr.com/post/5446823986/dylans-candy-bar

Cytaty zaczerpnęłam ze strony Perfumerii Quality.

6 komentarzy:

  1. Wiesz, że znam tylko jednego Bonda i to przez przypadek... Jakos intuicyjnie omijam markę. Czytałaś notkę na 1000fragrances o planach wstrzymania produkcji Chanel nr 5 i wielu innych? Zastanawiam się to będzie jak tak się stanie. Na razie po prostu nie wierzę w to co czytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak w ogóle, spodziewaj się ode mnie po weekendzie malutkiej niespodzianki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od samej lektury rozbolały mnie zęby. Od zdjęcia Borata dodatkowo dostałam mdłości.
    Dzięki za miły początek tygodnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Polu - co prawda w ich ofercie (z tego, co do tej pory poznałam) dominują rzeczywiście wody przereklamowane, niczym istotnym - wyjąwszy cenę - nieróżniące się od zapachów od Davidoffa czy Bulgari. Jednak zdarzają się perełki, jak New Haarlem czy New York Oud (o którym zamierzam niedługo napisać), zapachy kompletnie różne od siebie a każdy na swój sposób genialny. :)
    Co do Chanel, to rzuciłam okiem w wizażowy wątek; nie wypowiedziałam się tylko dlatego, że nie miałam czasu. Generalnie zgadzam się z tymi, którzy sądzą, że to plotka, mająca podkręcić sprzedaż. Coś w stylu (zainspirowanej durnymi ograniczeniami UE, zgoda) zmowy handlowej. :] Inne wyjaśnienia zakrawałyby na kuriozum. W szczególności pełne potwierdzenie plotki.
    Co do niespodzianki, to już jest po weekendzie, więc raczej od niczego Cię nie odwiodę. Więc tylko zawczasu podziękuję: :* Muaah! Taakiego całusa Ci posyłam. ;D ^^

    Rybo - wrażeń szczerze Ci współczuję ale o tym zapachu nie mogłam inaczej napisać.
    Za to Borat.. początkowo miało tu trafić zdjęcie, nie link do niego; jednak uznałam, że dla niektórych Czytelników tak silne wrażenia to może być zbyt wiele. ;) Właśnie... w przypadku natknięcia się wieczorową porą na TAKIEGO amanta rzeczywiście można mówić o wyjątkowym przeżyciu, prawda? ;)) Więc w tym przypadku tekst reklamowy pasuje idealnie.
    Ależ nie ma za co. Zawsze do usług. ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam nadzieję, że to plotki na 1000fragrances już któryś wpis o tym traktuje... autor w jednym z nich stwierdza, że historia się zapętla. Wynalezienie kumaryny spowodowało, że perfumy XIX wieku odeszły w niebyt zadaje pytanie co będzie w 2013 kiedy zaprzestanie się produkcji perfum z "groźnymi" składnikami.

    A tak w ogóle udało mi się kupić vinatege'ową "Piątkę" ponoć "nówka nie śmigana". Jak uda jej się bezpiecznie przez ocean przelecieć i uznam, że jest w dobrym stanie ( za co trzymam kciuki)to się podzielę. :)
    Pola

    OdpowiedzUsuń
  6. Parabelka trochę mnie uspokoiła, podlinkowując pewien artykuł pod postem wyżej. Ale tylko troszeczkę.
    Nadal niepokoi mnie wiele potencjalnych obostrzeń, jak np. całkowity zakaz używania esencji z naturalnego mchu dębowego.

    Co będzie? W którymś z artykułów OC stwierdził, że produkcja przeniesie się do Chin albo Ameryki Północnej. Chyba wolałabym USA z Kanadą. ;)

    Piątki Ci gratuluję, przeogromnie! Oby dotarła cała i zdrowa (ale czy nie będzie zbyt cenna, żeby dzielić się z innymi?). :)

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )