![]() |
Autor: Kamil Polak |
Pamiętacie, jak pół roku temu (przedwcześnie) obwieszczając swój triumfalny powrót do blogowania wyznałam, że poszukuję perfum, które pachniałyby "słowiańsko"? Co prawda ideału wciąż nie odkryłam, trafiłam jednak na kompozycję, która w jakiś sposób spełnia moje oczekiwania. Tyle tylko, że zamiast Słowiańszczyzny sensu stricto dostałam magiczne, klimatyczne, niezwykle romantyczne* wyobrażenie bliżej niesprecyzowanego wschodnioeuropejskiego "dawno, dawno temu...".
Świat ballad Adama Mickiewicza. Wizyta w zatopionym mieście Świteź. Przepiękny film Kamila Polaka, będący adaptacją utworu o takim samym tytule.
Potężne, piękne, odrobinę mroczne lelije; chociaż niekoniecznie te, obok których "pani zabija pana", przy okazji - i za pomocą lilii właśnie - rzucając klątwę na samą siebie.
Gold od Donny Karan.
![]() |
Kamil Polak |
Perfumy te szybko zniknęły z rynku i właściwie trudno się dziwić. Ostatecznie pojawiając się w sprzedaży w roku 2006 niechybnie musiały rozczarować wszystkich: od pierwszych miłośników niszowych drzazg oraz dymów (w tym również fanów legendarnego Black Cashmere tej samej marki), przez oddane zwolenniczki ciężkich i dojrzałych klasyków w rodzaju Opium czy pierwszego Poison, do których Gold zdawało się nawiązywać choćby reklamą a już szczególnie wieczne dziewczynki kochające powstałe dwa lata wcześniej Be Delicious DKNY oraz jego liczne późniejsze mutacje.
Na ich tle Gold** nie mogło zachwycić żadnego perfumowego inżyniera Mamonia. ;)
Tak się bowiem składa, że poza monumentalnym otwarciem, rozgrzanym strzelistym dymem kadzideł dobiegających gdzieś z cerkwi, czystą energią towarów wystawionych przez kupców korzennych na rynku średniowiecznego miasta oraz wszechpotężną, dusicielsko-kusicielską urodą białych kwiatów, pyszniących się w centrum komnaty książęcej kurtyzany Gold to przede wszystkim - zieleń. A nawet niedosłowna świeżość. Oczywiście jest zieleń mocno liliowa, intensywna od pierwszych do ostatnich chwil życia zapachu, świeżość oraz młodość w cieniu jakiegoś bajkowego, olbrzymiego liliowego drzewa - ale jednak jasność i gładkość mieszanki nie podlega dyskusji.
Za jasne dla mrocznych niszolubów, zbyt dosłowne dla dystyngowanych pań w pewnym wieku, szokująco poważne i trudne dla żujących gumę lolitek. Tak, Gold nie miało szans i musiało odejść. I naprawdę marnym pocieszeniem jest kiełkujące podejrzenie, że dziś zniknęłyby z perfumeryjnych półek jeszcze szybciej lub nawet nie pojawiły się na nich w ogóle, jako zbyt mało rynkowe. ;)
![]() |
Kamil Polak |
Złota lilia nie trafiła w swój czas. Kto wie, może nigdy takiego nie było...? Pyszne, mieniące cienie szybko ewoluujące w aromat rozwijających się młodych listków a następnie kojąco blednące w aksamitnym, paczulowo-ambrowym, złocistym świetle poranka, dzieło o żywotności legendy, klechda o wielkiej, przepotężnej lilii o złożonej osobowości od razu trafiła tam, gdzie od początku miała: do świata baśni i Opowieści.
Gold Donny Karan w stężeniu wody perfumowanej [edt nie znam lub nie pamiętam] to dla mnie jedna z historii, jakie słyszy się od przewodników po zabytkach, które odwiedzamy na wakacyjnych szlakach albo historia opowiedziana przy dogasającym ognisku w noc, gdy wiosna powoli przeistacza się w lato. To zapach zbliżającej się procesji w dzień Bożego Ciała, aromat świętojańskiej randki na świeżym powietrzu, wędrówek z dala od utartych szlaków, gdzieś na pograniczu Polski Z oraz tamtego świata, marzeń oraz odrobiny lęku, wolności z delikatnym cieniem trosk codzienności. Takiej trochę lepszej, spokojniejszej wersji naszego zwyczajnego życia. Bardziej słonecznej.
Słowiańszczyzny wyrafinowanej, w kolorze Gold. :)
Rok produkcji i nos(y): 2006, Yann Vasnier, Rodrigo Flores-Roux oraz Calice Becker
Przeznaczenie: jak już parokrotnie wspominałam, pachnidło posiada olbrzymią, iście morderczą moc; ciągnie się za uperfumowaną osobą kilometrowym śladem, nawet dobrych kilka godzin po aplikacji i nawet pranie przesyconym Złotem ubrań go nie zmoże. ;) W związku z czym raczej nie nadaje się na oficjalne spotkania biznesowe lub choćby w okresie maturalno-sesyjnym. ;) Chyba, że w ilości dosłownie jednej kropli.
I, chociaż pisze to nadzwyczaj rzadko, pachnidło nadaje się przede wszystkim dla kobiet; no chyba, że moje słowa przeczyta jakiś oddany białym kwiatom, odważny mężczyzna, kto wie? ;)
Trwałość: dobowa
Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-orientalna
Skład:
Nuta głowy: akacja, biały goździk (kwiat), lilia
Nuta serca: pyłek kwiatowy (?), złoty pył (??), liść fiołka
Nuta bazy: paczuli, nuty ambrowe oraz żywiczne
___
Dziś noszę to, o czym powyżej.
P.S.
Grafiki ilustrujące wpis to fotosy z przepięknej krótkometrażowej animacji pt. Świteź, w reżyserii Kamila Polaka z roku 2010. Ich źródła bezpośrednie to:
1. i 2. http://www.switez.com/gallery.html
3. http://dkf16.blogspot.com/2013/11/filmowy-kalejdoskop.html
*Romantyczne w znaczeniu historyczno-literackim. UWAGA!, NIE MYLIĆ z przesłodzonym, tandetnym sentymentalizmem w stylu jedzących sobie z dzióbków zakochanych gołąbeczków. :>
** UWAGA 2!, NIE MYLIĆ z Golden Delicious z 2010 roku ani z Women Gold z 2011 (co zdarzyło się dwóm konsultantkom z popularnych perfumerii, które kilka miesięcy temu zapytałam o "to" Gold; żadna z nich go nie kojarzyła, za to obie gorliwie zaczęły mnie kusić soczkowatą, infantylną chałą spod znaku Jabłuszek DKNY).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )