niedziela, 27 grudnia 2015

Nie ma kolebeczki ani poduszeczki, czyli Orient w Europie



Boże Narodzenie to czas powrotu do dzieciństwa, przynajmniej dla mnie. Spotkanie z rodziną, wspólne gotowanie i późniejsze zajadanie, rozmowy, nasiadówy, wycieczki, degustacja wysokoprocentowych trunków... Wieczory w towarzystwie Władcy Pierścieni... Stosowna do czasu lektura oraz perfumy...
Jest do czego wracać. Powróćmy zatem i my, na chwilę.

Do pewnej poznańskiej Wigilii Anno Domini 1991, kiedy pewna zbuntowana licealistka wędrowała od mieszkania do mieszkania ze zbyt młodym Mikołajem (po poznańsku zwanym Gwiazdorem). ;)


Fanką twórczości Małgorzaty Musierowicz nie jestem już od lat, zniechęcona słabnącym warsztatem autorki oraz rosnącym sekciarstwem stworzonych przez nią bohaterów. Zawsze jednak gdzieś tam we mnie tkwi sentyment do tak zwanej Starej Jeżycjady, kiedy siostry Borejko oraz ich przyjaciele byli jeszcze młodzi, naprawdę (nie tylko w deklaracja odautorskich) pełni nadziei czy otwarci na rzeczywistość. Bodaj ostatnią częścią "jedynie słusznej" Jeżycjady jest właśnie Noelka, której główna bohaterka, Elka Stryba, jak efemeryda przelatuje przez cykl powieściowy, by już nigdy doń nie wrócić - choć powinna, bo staje się w końcu pasierbicą jednej z jego głównych postaci a jednocześnie ulubienicy samej Musierowicz.
Elka-Noelka, dziewczyna, którą odmienia wieczór wigilijny oraz noc Bożego Narodzenia, przyszła mi do głowy w zasadzie z jednego tylko powodu - identycznym imieniem nazwano pewne przesympatyczne perfumy. :)

Under My Spell Noelle marki Benefit, dzieło bożonarodzeniowe wyłącznie z racji tytułu, czy może jednak nie do końca...?


Mam wrażenie, że benefitowska Noelka idealnie oddaje klimat europejskiego Bożego Narodzenia, tego bliskowschodniego, semickiego święta z wieloma wiekami naleciałości kultury oraz mentalności typowych dla naszej poczciwej, po-rzymskiej Europy. Tutaj Wschód spotyka się z Zachodem i koniec końców tak się w niego wtapia, że po pewnym czasie trudno już uwierzyć, że to, co mamy za "własne" i "oswojone", faktycznie jest "inne" i "obce". Całość zamiast sztucznych podziałów - oto prawdziwy symbol świąt! ;)

Brzmi to może poważnie i nieadekwatnie do tematu ale dlaczego nie miałabym zastosować analogii? Przecież w tym konkretnym przypadku byłaby odpowiednia, jak rzadko! Zauważcie...

Kiedy słodkie owocowe soki spływają nam po palcach, kiedy odurza nas różany, nektarowy aromat, kiedy słodycz wanilii rozjaśnia cierpkość nasion borówki, czy ktokolwiek zawraca sobie głowę gęstymi, orientalnie wirującymi przyprawami eugenolowymi, przypominającymi kurzawę nad bliskowschodnim sukiem? Czy myśli się o pochodzeniu szafranowego ognia, spokojnie i miękko płożącego się po ludzkiej skórze? A oud? Czy zawracamy sobie głowę ciemnym, lekko metalicznym i żywicznym drewnem, które jak żaden inny składnik kieruje nasze europejskie myśli ku islamskiemu kręgowi kulturowemu?

Nie! Cieszymy się doskonałą jednością, ich nieznającym trosk ani pośpiechu hedonistycznym współistnieniem. Raduje nas mus z malin i orchidei waniliowej, przyprawiony kardamonem oraz szafranem, bezpiecznie otulony mięsistym oudem a owinięty gorzko-czekoladową paczulową pajęczyną. Obsypany płatkami róż niczym przedmiot naszej największej miłości.
Radosny i dziewczęcy ale jednocześnie wyrafinowany, skrywający w sobie nielichą głębię. Błogi i baśniowy.
Naiwny ale piękny. Pomimo a może właśnie dlatego...?


Rok produkcji i nos: 2013, ??

Przeznaczenie: kompozycja stworzona dla kobiet, słodka i gęsta ale jednocześnie w wyraźny sposób orientalna - co moim zdaniem czyni ją ciekawym, wypośrodkowanym uniseksem, podobnym zresztą do Rose Anonyme marki Atelier Cologne. :)
Na wszystkie okazje, nawet bardziej oficjalne z racji swojej skromnej projekcji.

Trwałość: w zależności od dawki około ośmiu do dwunastu godzin wyraźnego, cichego życia

Grupa olfaktoryczna: owocowo-orientalna

Skład:

Nuta głowy: kardamon, czarny pieprz, borówka brusznica, malina
Nuta serca: jaśmin wielkolistny, fiołek, róża, orchidea waniliowa
Nuta bazy: paczuli, oud, benzoes, czarna ambra, wanilia
___
Dziś noszę Glorię marki Cacharel.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. kolaż mojego autorstwa z trzech Instagramowych fotek Noelki, za którymi stoją kolejno:
    Marta Mardyła: https://www.instagram.com/p/_uOIjCuqhJ/?taken-by=martamardyla
    Justine French: https://www.instagram.com/p/_lR9U-gFWg/?taken-by=justine_french
    Cinnabook16: https://www.instagram.com/p/_lq2d1iX0L/?taken-by=cinnabook
2. Mój telefon. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )