niedziela, 2 marca 2014

Wiedźma w politycznym kotle

Pamiętacie TEN wpis o zadziałaniu, nim w świetle prawa zostaniemy ograbieni z ważnego elementu europejskiej kultury? Wspominałam w nim o poświęceniu kilku godzin na swój prywatny maraton pisania listów do europosłów z mojego regionu, jak również do Komisji Europejskiej. Wszystkie wiadomości wysłałam na adresy mejlowe dostępne na oficjalnych wizytówkach posłów w portalu Parlamentu Europejskiego.


Posłużyłam się również stroną Komisji Europejskiej, pisząc zarówno na oficjalny adres korespondencyjny instytucji, jak i do jej regionalnego przedstawicielstwa. Znajdziecie je bez trudu po uprzednim szybkim skorzystaniu z wyszukiwarki internetowej, więc pozwólcie, że daruję sobie szczegóły.

Powrócę zatem do europosłów. Zgodnie z wyszukiwarką Parlamentu oraz z Wikipedią, mój okręg wyborczy (nr 12 czyli dolnośląsko-opolski) w kończącej się właśnie kadencji reprezentuje w Brukseli pięć osób:


Każdy z tej listy 19 lutego 2014 roku otrzymał ode mnie, opatrzoną prowokacyjnym tytułem, wiadomość [Ryszard Legutko nawet dwie, ponieważ  na jego wizytówce pechowo widniały dwa różne adresy korespondencyjne ;) ]. W sumie wysłałam więc osiem wiadomości: sześć do europosłów (w tym dwie do jednej osoby) oraz dwie do różnych organów Komisji Europejskiej.

Otrzymałam jedynie dwie odpowiedzi, obie wysłane 25 lutego br. Ich nadawcami  - oczywiście niebezpośrednimi, od sprawdzania takich rzeczy są asystenci - okazali się Lidia Geringer de Oedenberg (SLD i Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim) oraz Piotr Borys (PO i Grupa Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci)).
Poniżej zamieszczam skany obu tych mejli:



Jak widzicie, w obu wiadomościach przewija się wątek zachęty do udziału w konsultacjach społecznych choć obie proponują trochę odmienne drogi. Która może być skuteczniejsza? Tego nie wiem. :D


Dwie odpowiedzi na listy do siedmiu różnych osób lub instytucji, hmmm... Teoretycznie to niezbyt wiele ale kiedy weźmie się pod uwagę, że nie oczekiwałam odpowiedzi na żaden z moich listów, wówczas nawet takie okrągłe, oklepane formułki okazują się lepsze niż nic.
Dodam jeszcze tylko, że wszystkie pozostałe listy wg Gmaila nigdy nie zostały otwarte. Z czego można wysnuć wniosek, iż automatycznie trafiły do kosza, którego najwyraźniej nikt nie przegląda w poszukiwaniu zabłąkanych "wartościowych" wiadomości.
Listy od potencjalnych wyborców automatycznie trafiają do śmieci.. To daje do myślenia, nieprawdaż? ;>

I o ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że aktualnie Jacek "Niemcy mnie biją! 2" Protasiewicz ma na głowie znacznie gorętsze sprawy aniżeli korespondencja z byle kim...


...Ryszard Legutko najwyraźniej w dalszym ciągu woli obrażać licealistów niż nawiązywać dialog z zatroskanymi wyborcami, zaś Danuta Jazłowiecka jako działaczka z Opolszczyzny może nie mieć serca do odpisywania obywatelce Dolnego Śląska, to już brak jakiejkolwiek odpowiedzi na zapytania adresowane do Komisji Europejskiej srodze mnie rozczarował.
Przecież to właśnie oni są najwłaściwszym partnerem w tej dyskusji!

Jak myślicie, warto wysłać do KE kolejne listy? ;)

___
Dziś Benevolence marki House of Sillage.

P.S.
Niemal wszystkie ilustracje to skany ekranu mojego autorstwa ale już mem zaczerpnęłam STĄD.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )