poniedziałek, 9 listopada 2015

Wszystko, czego nie chcecie wiedzieć o odcinaniu kuponów


Nadrabiam zaległości... również takie sprzed ponad roku. ;) Dlatego dziś, chociaż wcześniej jakoś się nie złożyło, postanowiłam poświęcić chwilkę Wonderoud marki Comme des Garçons. Dosłownie chwilkę.
Na więcej niestety perfumy - choć niewątpliwie ładne - nie zasługują.

Od początku jawnie powołujące się na bliskie pokrewieństwo ze starszym, bardziej gładszym i piękniejszym Wonderwood, omawiane pachnidło okazuje się jednak dosyć wyraźnie odeń inne. Bardziej kanciaste, suche, złożone z mnogości egzotycznych drzazg, rozrzuconych swobodnie wokół półpłynnego lecz chłodnego metalicznego jądra. Z czasem w Wonderoud na pierwszych skrzypcach swoje wysokie ale gładkie indyjskopodobne tony zaczyna wygrywać kuszący ciemny sandałowiec , więcej jest też cienistej słodkości i oleistej matowości [jakkolwiek to brzmi ;) ], jednak to zdecydowanie za mało, żeby mnie zachwycić.

Bazą mieszanki okazuje się suchy, ciemny i gryzący nieśmiertelny duet paczuli z wetywerią, z którego to fundamentu stopniowo znika typowo commedesgarçonowski, podrasowany czarnym pieprzem akord drzewny; ciemny, egzotyczny, lekko pikantny wielodrzew. Ładne toto, chwilami nawet dymne, lecz w gruncie rzeczy koszmarnie wtórne – i to nie tylko wobec Wonderwood.
Szkoda.

To wszystko, co mam do powiedzenia.
Dziękuję.


Rok produkcji i nos: 2014, Antoine Maisondieu

Przeznaczenie: zapach typowo uniseksualny, będący kolejnym przykładem pachnidła dedykowanego przede wszystkim fanom konkretnej grupy olfaktorycznej aniżeli posiadaczom takiego a nie innego zestawu chromosomów. :) Przecież trudno nie zauważyć, dla kogo, po co i na fali jakiej mody powstał Wonderoud oraz komu zatem powinien najbardziej przypaść do gustu. Jeżeli więc uwielbiacie akord drewna agarowego, cenicie gładkie, sympatyczne "pinokie" [jak zwykli nazywać wody drzewne rosyjskojęzyczni perfumoholicy ;) ] i nigdy nie jest Wam mało kolejnych perfum z tej grupy zapachowej, koniecznie przetestujcie Wonderoud.
Natomiast jeżeli szukacie czegoś wyjątkowego, innego, nowego - albo przynajmniej różniącego się od Wonderwood, spójrzcie w inną stronę. :]
Właściwie jedyną istotną różnicą między obiema wodami, jest mocniejsza, bardziej wyrazista projekcja młodszej z nich, co jest w zasadzie jej podstawową zaletą. Wonderoud zdecydowanie trzyma się ciała z większym zaangażowaniem a jednocześnie śmielej wygląda w świat dookoła uperfumowanej osoby; lecz uwaga, nie znaczy to jednak, że jest wszędobylskim, ogoniastym killerem! To po prostu Wonderwood było wyjątkowo nieśmiałe. :)

Trwałość: w granicach pięciu d siedmiu godzin nienachalnego ale wyczuwalnego życia.

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-drzewna

Skład:

drewno cedrowe, oud, drewno sandałowe, drewno gwajakowe, paczuli, wetyweria, paszminol
___
Dziś noszę African Leather od Memo.

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi z https://www.flickr.com/photos/judy-van-der-velden/8024502321/ [Autorka: Judy van der Velden]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )