niedziela, 11 października 2015

Spacer wśród lawendy


Pomiędzy polami, porośniętymi charakterystycznymi, niewysokimi krzaczkami o kształcie niemal idealnej kopuły, uzyskanym dzięki wieloletniemu przycinaniu, spaceruje sobie mężczyzna. Zwolennik klasycznej elegancji, którego trudno zastać poza domem w stroju niebędącym szytym na miarę trzyczęściowym garniturem z jedwabną poszetką oraz w znakomitych włoskich butach. Z biżuterii nasz elegant preferuje skromne ale eleganckie spinki do mankietów czy krawata a także dobrany do nich zegarek. Jest to człowiek, który dba o swoje ciało zarówno od zewnątrz, jak i w środku, przestrzegając diety a godziny wczesnego poranka lub późnego wieczoru przeznaczając na skrupulatnie dobrane sportowe treningi; może zatem pochwalić się szczupłą, zadbaną sylwetką i zdrowym wyglądem. Jestem niemal pewna, że ten mężczyzna goli się brzytwą. Co jeszcze o nim wiem?

Chociaż od wielu lat, być może od urodzenia mieszka w jednym z państw zachodniej Europy, jego korzenie niemal bez wyjątku sięgają Bliskiego Wschodu. Znaczy: potomek imigranckiej rodziny. ;P
A do tego przedstawiciel jednego z zawodów cieszących się wysokim prestiżem społecznym, lekarz lub prawnik. Na tyle zamożny, iż może pozwolić sobie na całkiem luksusowy styl życia i na tyle pewny siebie, że świadomie unikający wszelkiej związanej z tym ostentacji.
Jego perfumy to Sunshine Man marki Amouage. :)

Ten nowoczesny paprociowiec wydaje się idealnie pasować do osoby, którą przed chwilą opisałam: szanującej europejską klasykę i umiejącej świetnie się w niej odnaleźć, całkowicie nowoczesnej duchem, wiedzącej, co w modzie piszczy a przy tym nieco odmiennej. Dla osób intelektualnie gnuśnych, niezdolnych do myślenia poza utartymi stereotypami będzie pewnie stanowił przykład kogoś z zupełnie innej bajki, niepasującego do otoczenia, ponieważ nieidentycznego z nim, osobiście jednak dostrzegam w nim praktycznie same podobieństwa. ;)

Sunshine Man to przecież samo sedno europejskiej tradycji perfumeryjnej! Od klasycznej, typowo męsko-paprociowej lawendy, surowej i czystej chociaż delikatnej, przez suchą i jasną tonkową kumarynę czy złociste kocanki, wygładzone miękkimi cytrusowymi sokami a następnie daleką woń szlachetnego alkoholu, stopniowo uziemianą cienistymi, kaszmirowymi w klimacie drewnami wraz z wytrawnym akordem ziołowo-przyprawowym aż po pierzastą, absolutnie niekulinarną słodycz wanilii i tonki, stopniowo przykrywajacej mocny drzewny postument (w bazie jakby jaśniejszy), omawiana kompozycja wydaje się naturalnym i oczywistym potomkiem Fougère Royale od Houbigant, Jicky od Guerlain tudzież męskiego Rive Gauche marki Yves Saint Laurent. :)
Sunshine Man pochodzi z tej samej rodziny, podobnie wygląda i tak samo postrzega świat. Jest tylko nieco od nich wszystkich młodszy. ;)


Rok produkcji i nos(y): 2015, Pierre Negrin oraz Fabrice Pellegrin

Przeznaczenie: zgodnie z nazwą i tradycją marki jest to zapach dedykowany mężczyznom, wg mnie jednak może być noszony przez każdego; szczególnie przez te z pań, które nie darzą sympatią typowych damskich perfum. :)
Charakterem oraz dyskretną, wywarzoną projekcją pachnidło wydaje się pasować do wszelkich okazji oficjalnych oraz zawodowych jako uzupełnienie eleganckiego, pozbawionego ekstrawagncji wyglądu. Dla takich chwil SM wydaje się być stworzone, niezależnie od pory dnia czy roku, w której chcielibyśmy użyć zapachu. :D

Trwałość: zadowalająca, bo sześcio- siedmiogodzinna Plus dalszych parę dosyć gwałtownego zamierania.

Grupa olfaktoryczna: aromatyczna

Skład:

Nuta głowy: pomarańczowa brandy, lawenda, kocanka
Nuta serca: bergamotka, jagody jałowca, szałwia
Nuta bazy: drewno cedrowe, (inne nuty drzewne), bób tonka, wanilia
___
Dziś noszę Hypnôse Elixir Envoûtant marki Lancôme. Zaskakująco. ;)

P.S.
Pierwsza ilustracja pochodzi zhttps://www.flickr.com/photos/mahoneyphotowa/7520693314 [Autor: Ryan Mahoney]

2 komentarze:

  1. Dziś właśnie go testuję. Ależ moja skóra rozkosznie podbija nutę jałowca! Czuję też sporo lawendy, szałwii, wanilii. Taki lekko lekarski klimat, jak w 1899 Hemingway od Histoires de Parfums. Chyba nieco bardziej mi leży od Sunshine dla pań, nie po raz pierwszy zresztą u Amouage (Memoir Man uwielbiam, damski... obleci ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to brzmi bardzo obiecująco. :) Uwielbiam, kiedy jałowiec gra pierwsze (lub prawie pierwsze) skrzypce. :D
      I też zazwyczaj wolę męskie zapachy od A., niż te, które niby są przeznaczone dla nas. Czyli nie ma zmiłuj: rzeczywiście jesteśmy facetami... :/ (Nawiązując do pewnej wymiany zdań z Insta ;) )

      Usuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )