sobota, 30 kwietnia 2016

Podróż Wędrowca do Zmierzchu


To chyba jedyna marka marka, której odrodzenie mnie nie ucieszyło. Więcej nawet: wskrzeszenie Le Galion wystraszyło mnie, że ich stare produkty - o których poznaniu zawsze marzyłam - zaczną znikać z serwisów aukcyjnych a wcześniej osiągną jeszcze bardziej niebotyczne ceny, wywindowane pod samo niebo przez miłośników perfum, zaciekawionych nowymi produktami ale chcących też zgłębić historię marki. Kieyd jednak próbki nowych kompozycji same wpadły mi w ręce (głównie dzięki regularnym dostawom od perfumerii Quality), to czemu nie miałabym ich przetestować...? ;)
Odważyłam się więc i - bardzo dobrze zrobiłam! :D Przecież każda podróż w czasie to dla mnie niemała gratka!

A w taką właśnie wyprawę zabierają nas Galeony (nie wszystkie ale większość z poznanych przeze mnie), chociaż są de facto całkiem nowe... :)


Ponieważ w świecie konwenansu sprzed lat damy zawsze i bez wyjątku miałi pierwszeństwo, więc tym razem skupmy się najpierw na perfumach wiotkich i poetyckich, stworzonych przede wszystkim z woni kwiatów oraz owoców.

Iris

Ciekawy, w pewien sposób guerlainowski irys o matowym, łagodnym i pełnym, mydlano-pieprzowym wydźwięku, otoczony komfortowymi nutami innych kwiatów, wśród których na pierwszy plan wysuwają się pastelowa, łagodna lilia oraz słodka mimoza; towarzyszą im jednak akordy ożywczo-zielone, cudnie żywiczne. W tym moje ukochane galbanum, dodające kompozycji życia i charakteru. Baza jest jasnopiżmowo-drzewna, pierzasto-kwiatowa, trochę w stylu rozpropagowanym przez urocze bestsellery Narciso Rodrigueza (które to porównanie wcale a wcale nie powinno deprecjonować marki luksusowej i "niszowej", za jaką pragnie uchodzić Le Galion).
Przeuroczy, choć średnio trwały, spokojny i bliski skórze. :)

Rok produkcji i nos: 2014, Thomas Fontaine

Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-drzewna

Skład:

Nuta głowy: bergamotka oraz inne cytrusy, zielona mimoza, nasiona piżmianu
Nuta serca: irys, róża, lilia, galbanum
Nuta bazy: drewno cedrowe, jasne piżmo, akord ambrowy


La Rose

Na anglojęzycznej Fragrantice ktoś nazwał ją "różą pokrytą grubą warstwą balsamu do opalania" i tak własnie jest! ;) Róża miękka, o grubych, aksamitnych płatkach, nieoczekiwanie zdjęta ze swego królewskiego piedestału; zestawiona z plebejskim akordem niedojrzałej brzoskwini, chłodnej i czystej wody oraz czegoś piaskowo-ziemistego ale kremowo-maślanego jednocześnie (piżmo i fiołek? piżmo, fiołek i paczuli...?) La Rose zaskakuje, prowokuje do uśmiechu. Pałętająca się gdzieś na skraju bazy sucha wanilina zdaje się tylko potwierdzać plażowe skojarzenia; ostatecznie kto powiedział, że krem przeciwsłoneczny nie może mieć waniliowego zapachu? ;)
Na pewno mieszanina jest dosyć wyraźna i śmiała, choć naturalnie na nowoczesną modłę, bardziej wibruje wokół ludzkiej sylwetki jako swobodna aura, aniżeli zostawia za sobą wyraźny ślad. Jednak kontakt z nią to sama przyjemność. :)

Rok produkcji i nos: 2014, Thomas Fontaine

Grupa olfaktoryczna: świeżo-kwiatowa

Skład:

Nuta głowy: liście fiołka, bergamotka
Nuta serca: "wodna brzoskwinia", ylang-ylang, lilia, róża
Nuta bazy: wanilia, paczuli, piżmo, drewno cedrowe


Snob

Nie lubię myśleć o sobie jako o snobce; jednak jestem nią, aczkolwiek nie w najbardziej utartym rozumieniu terminu. Nie ekscytuję się bardzo drogimi przedmiotami [o ile nie są to cenne książki lub perfumy o fenomenalnym zapachu], nie pożądam jawnie bądź skrycie [no chyba, że książek], nie zazdroszczę ich nikomu [sprawdzić, czy nie książki]. ;D Dlatego do perfum o takim tytule podeszłam z niemałą rezerwą. Bo co może być ciekawego w Snobie? No co?
Przede wszystkim to, że galionowski Snob okazał się być... dzieckiem. Płci nieokreślonej ale to nieważne; grunt, że mocno nieletni miliarder jest istotą energiczną, wesołą, otwartą i o dobrym sercu. Lubiącą towarzystwo innych dzieci, zabawę  od rana do wieczora, świeże chrupiące jabłka prosto z drzewa - które jego troskliwa niania czasem zapieka w kruchym cieście - oraz gumę do żucia. Duże ilości gumy żucia w typie popularnych w latach 90. XX wieku, arcysłodkich kolorowo powlekanych kulek o bliżej nieokreślonym owocowym smaku. :) Takich, które można porozrzucać po całej rezydencji: od chłodnej, odrobinę mrocznej piwnicy, przez wyposażoną w drewniane antyki bibliotekę ojca i pachnący ciężkimi, kwiatowymi perfumami buduar matki aż po lekko przykurzony, rozgrzany, suchy i słoneczny strych. W takim otoczeniu wszystko zmienia się w przygodę!
Nasz dziecięcy miliarder to Richie Rich. ;) Wszędobylski, niezmordowany, hałaśliwy ale niezaprzeczalnie uroczy.

Rok produkcji i nos: 2014, Thomas Fontaine

Grupa olfaktoryczna: kwiatowo-owocowa

Skład:

Nuta głowy: szafran, jabłko, mandarynka, bergamotka
Nuta serca: irys, kwiat pomarańczy, róża, jaśmin wielkolistny
Nuta bazy: drewno cedrowe, drewno sandałowe, białe piżmo


No dobrze, kwiaty i owoce sobie, mnie jednak najbardziej ekscytują zupełnie inne olfaktoryczne klimaty [mimo wszystko wciąż to dymy i drewna cenię najbardziej ;) ]. To właśnie dla nich z radością rzuciłam się odbyć podróż w przeszłość pod francuską banderą. Opłaciło się; na starym galeonie poznałam duchy trzech niezwykle intrygujących i wyjątkowo urodziwym mężczyzn sprzed lat... lub raczej męskich perfum. ;)
Oto one.

Cuir

Paul Vacher, legenda francuskiego perfumiarstwa i mózg (oraz oczywiście nos ;) ) marki Le Galion, słynny był m. in. ze skórzanych kreacji dla najwykwintniejszych marek swoich czasów: Diorling na prośbę Christiana Diora oraz starszego o trzydzieści lat Scandal dla Lanvin. Powstałe w zeszłym roku Cuir ma nawiązywać do tradycji oraz ducha tamtych wód. Ma ale... nie nawiązuje.
Tak się bowiem składa, że obie wspomniane kompozycje były pachnidłami typowo kobiecymi, natomiast Cuir nie powstydziłby się żaden mężczyzna żyjący gdzieś pomiędzy 1931 a 1960 rokiem. Ta skórzana mieszanka: gęsta, dymna, mroczna i sucha, wyobrażająca człowieka o głosie zdartym przez zbyt wiele tytoniowego dymu tudzież dobrych, starych alkoholi, kryje w sobie czar dawnych lat. Popularne przed laty akordy rosyjskiej skóry zestawiono tu z suchymi, pełnymi drzazg deskami ciemnego, szlachetnego drewna oraz tłustymi dymami ziołowych kadzideł; głęboko w bazie wybrzmiewa naturalny mech dębowy oraz zwierzęce piżmo. Takich olfaktorycznych opowieści prawie nikt już nie pisze; może tylko jeden Roja Dove. :) Jednak ten człowiek to fenomen; który, jak się okazuje, od niedawna musi mierzyć się z francuskim Galeonem. ;) A podróż nim będzie długa i ekstatyczna, choć szczęśliwie pozbawiona przygód w postaci sztormów, mielizn czy raf.

Rok produkcji i nos: 2015, Vanina Muracciole

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-skórzana

Skład:

Nuta głowy: bergamotka, elemi
Nuta serca: biała lilia, skóra
Nuta bazy: drewno sandałowe, szara ambra, piżmo, mech dębowy


Eau Noble

Na internetowej stronie producenta możemy przeczytać, że rok narodzin pierwszego wcielenia Eau Noble, 1972, był znamienny dla świata: w końcu to właśnie wówczas zdobycze rewolucji seksualnej powoli krzepły a widok odzianych w spodnie kobiet powoli przestawał robić jakiekolwiek wrażenie [głównie dzięki pracy Yvesa Saint Laurenta]. Duch mężczyzny, o którym opowiada mi Eau Noble, świetnie pamięta te czasy oraz swoją niepewność wobec zachodzących zmian: sprzeciw, może też zdumienie lub rozczarowanie a w końcu przyzwyczajenie i akceptację nowej sytuacji. Jednak zanim do niej doszło nasz bohater mówił głośne i stanowcze: "nie".
Wyrazem buntu przeciwko nowemu porządkowi śmiało mogłoby być właśnie omawiane pachnidło, czyli klasyczny, znakomity paprociowiec starej daty. Stanowczy ale nieostentacyjny twór mógłby uchodzić również za ideał biernego oporu. ;) W każdym razie robi znakomite wrażenie, skupiając naszą uwagę za pomocą suchych i słonecznych, niesłodkich cytrusów w starym stylu, otoczonych przez skrzące się żywiczne nuty galbanum oraz antyseptyczną lawendę, ciepłe suszone zioła, różane geranium, paczuli wraz z cennymi drewnami oraz nutami okołocielesnymi, z których najważniejsze są labdanum i cywet. Eau Noble, choć tak bogata, zachwyca skromnością i umiarem, za co może odpowiadać osuszający całość mech dębowy, podsumowujący mieszankę jak wąsy męską twarz.

Rok produkcji i nos: 2014, Marie Duchêne

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-drzewna

Skład:

Nuta głowy: mandarynka, bergamotka, cedrat, galbanum
Nuta serca: lawenda, geranium, szałwia, (jaśmin?)
Nuta bazy: paczuli, drewno cedrowe, drewno sandałowe, mech dębowy, piżmo, (labdanum, cywet)


Vetyver

Ostatnia z opisywanych dziś kompozycji po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w roku 1968 jako wariacja na temat kwiatowy, która trafiłaby do gustu ówczesnym mężczyznom. No cóż, nie wiem, jak z panami sprzed blisko pół wieku ale na tle obecnych bestsellerów "męskiej ścianki" popularnych perfumerii współczesny Vetyver wprost poraża ilością testosteronu w organizmie. ;) Świeży, żywy, energetyczny dzięki cytrynie i bergamotce zestawionych z lawendą i świeżo ściętymi ziołami przypomina mi jakiegoś ówczesnego sportowca tuż po prysznicu, kończącym poranny trening. :)
Z czasem okazuje się, że tytułowy składnik pachnidła jest w nim praktycznie nieobecny, mnie jednak zupełnie to nie przeszkadza. Jestem zbyt zajęta cytrusową świeżością, gęstniejącą w akord zmysłowego, podkreślonego sandałowcem w dawnym stylu oraz suchą, sianowatą kumaryną lenistwa. Błogiego nasycenia i zmęczenia; co ciekawe - a we współczesnych perfumach (lub raczej ich handlowej otoczce) niemal niespotykane - są to zmysłowość i spełnienie bez najmniejszych podtekstów erotycznych. Cudo! :) Dyskretny odpoczynek w cieniu przydomowego tarasu, chwila ukradziona rutynie codzienności. Vetyver to promowany przez kolorową prasę cenny "czas tylko dla siebie", wyjątkowo jednak w typowo męskim wydaniu. :) Jestem zakochana.

Rok produkcji i nos: 2015,  Thomas Fontaine

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-świeża

Skład:

Nuta głowy: bergamotka, mandarynka, gałka muszkatołowa, kolendra
Nuta serca: werbena, szałwia, lawenda, petitgrain, estragon
Nuta bazy: wetyweria, drewno sandałowe, bób tonka, piżmo


A o dwóch najprzyjemniejszych kompozycjach marki opowiem Wam następnym razem. Wciąż będziemy podróżować zaczarowanym galeonem, aż do spotkania z pewnym Lwem oraz dwójką jego towarzyszy. :)
___
Dziś noszę nic innego, jak Vetyver. :)

P.S.
Ilustracje pochodzą ze strony internetowej Le Galion: legalionparfums.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )