wtorek, 16 lutego 2016

Spal karmel na oddziale


Kiedy kilka dni temu Maddie, autorka bloga See & Smell (pozdrawiam! :) ) na Instagramie zapytała mnie o wrażenia odnośnie najnowszych perfum marki Maison Francis Kurkdjian, Baccarat Rouge 540, odpowiedziałam: "tak się kończy, gdy salowa, pielęgniarka oddziałowa i stażysta usiłują zrobić karmel w miejscu i godzinach pracy". ;D
A był to czas, kiedy dopiero co poznawałam pachnidło. Jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo mam rację.

Perfumy, stworzone przez maestro K. we współpracy z marką Baccarat z okazji jej 250-lecia, po raz pierwszy ukazały się na rynku w roku 2014 jako kreacja limitowana, dostępna tylko dla klientów oraz partnerów słynnego twórcy kryształów. Teraz zaś, już w ramach autorskiej kolekcji Kurkdjiana - i jak chce Fragrantica, przy lekko zmienionym składzie - Baccarat Rouge 540 stało się dostępne szerokiej klienteli. W tym fanom olbrzymiego talentu francuskiego perfumiarza, których wśród olfaktorycznych estetów znaleźć przecież nietrudno. ;)

Oddajmy jeszcze na chwilę głos samemu twórcy:
"Pragnąłem stworzyć zapach odzwierciedlający jednocześnie przejrzystość i stałość materii. Kompozycję jasną i świetlistą. Chciałem także nadać jej nowoczesną i ponadczasową nazwę, graficzną i niosącą wiele znaczeń".
ŹRÓDŁO

...no to mu się udało. ;) Ponieważ czego, jak czego ale przejrzystości, stałości, światła i jasności akurat w omawianej kompozycji nie brakuje. Nawet i pewnego rodzaju nowoczesność wyraźnie w niej widać.
Toż to najprawdziwsza, abstrakcyjna i urokliwa perfumowa nisza w najlepszym tego słowa znaczeniu! Jestem oczarowana.


W podobnym szpitalu mogłabym chorować i chorować. ;)

Tak się składa, że na przekór spisom nut oraz deklaracjom marek kurkdjianowski Baccarat Rouge 540 na mojej skórze pachnie właśnie niczym innym, jak starym, zadbanym szpitalem, w którego murach w najlepsze trwa praca deserotwórcza. :D Pomiędzy szlachetną wonią ciemnych drewnianych mebli tudzież naturalistycznymi, żywiczno-metaliczno-chemicznymi oparami rodem z typowego szpitala, powoli i dumnie sunie sobie gęsta smuga cukrowej słodyczy, delikatnie ogrzanej szafranowymi nitkami oraz kuszącym iglastym ciepełkiem.

Tutaj Safran Nobile od Technique Indiscrète spotyka się z rozcieńczoną Fille en Aiguilles Lutensa przy błogosławieństwie pierwszego z kurkdjianowych Oudów a zgodnie z instrukcjami podanymi przez El Born marki Carner Barcelona. Plus lizol i spółka. Tak w dużym skrócie. ;)
Przemieszanie ostrych i ciemnych, lekko drażniących nut drzewno-żywicznych z  czymś w rodzaju skrystalizowanej melasy w dyskretnej ramie z rozgrzewającego szafranu czy lekko słonej, bardzo naturalistycznej ambry dało właśnie nic innego, jak efekt cukierniczych szaleństw na jednym ze szpitalnych oddziałów. Cudowny dysonans, bardzo twórczy i rozwijający (wąchacza). Zdumiewa, zastanawia, skłania do intensywnego namysłu. Lub cytując klasyka: śmieszy, tumani, przestrasza, okazując się niezwykłą, inspirującą wonną opowieścią. :)

Nie byłabym sobą, gdyby podobna mieszanina nie oczarowała mnie bez reszty. Dlatego nie oczekujcie ode mnie chłodnej, zrównoważonej oceny Baccarat Rouge 540. Nie mogę nie czuć słabości do tego rozkosznego dziwaka, nie uśmiechać się na jego widok (lub raczej, hmmm... węch). Co to za życie, w którym nie spotyka nas nic nieoczekiwanego? ;)



Rok produkcji i nos: 2015, Francis Kurkdjian

Przeznaczenie: kompozycja uniseksualna, skomponowana przede wszystkim dla miłośników niszowej dziwności - albo śmiałej, nietuzinkowej słodyczy. Cechuje ją spokojna umiarkowana projekcja; zamiast tworzyć niemodne już, zamaszyste ślady BR540 woli skupiać się w gęstą, nieomal namacalną - ale przy tym zdecydowanie przyległą - aurę.
W związku z czym nadaje się na niemal wszystkie okazje, jakie tylko przyjdą Wam do głowy. Aczkolwiek osobiście rekomendowałabym zapach raczej na okazje nieformalne albo wieczorowo-nocne, bardziej klubowe aniżeli wymagające zaproszenia z dopiskiem "full dress". ;) Jednak jest to jedynie moje subiektywne odczucie.

Trwałość: znakomita, bo sięgająca do czternastu lub osiemnastu godzin projekcji oraz dalszych kilku szybkiego zamierania; bywa, że BR540 pokonuje nawet niezawodny duet wody i mydła. ;)

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-drzewna (oraz gourmand)

Skład:
[niemal całkowicie odmienny od tego, jak perfumy układają się na skórze; przynajmniej mojej]

Nuta głowy: szafran, jaśmin
Nuta serca: drewno ambrowe
Nuta bazy: akord szarej ambry, drewno cedrowe, balsam jodłowy
___
Dziś noszę Antidote marki Viktor & Rolf.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://concreteplayground.com/sydney/food-drink/food-2/n2-extreme-gelato-is-handing-out-free-batman-inspired-ice-cream/
2. http://www.au.timeout.com/sydney/restaurants/venues/7177/n2-extreme-gelato-newtown
Obie fotografie przedstawiają.... lody, wytwarzane w sieci australijskich concept stores N2 Extreme Gelato, łączących zwykłą lodziarnię z klimatem i metodami produkcji rodem z laboratorium chemicznego. ;) Tylko spójrzcie, na przykład TU.

4 komentarze:

  1. Ale mnie korci, Twój opis intryguje mnie bardziej niż ten oficjalny. ;) :D Ostatnio mijałam Q. ze znajomymi, których perfumy nie kręcą, więc zachowałam postawę litościwą i ominęłam tęsknym wzrokiem. Soon, soon! Bo jeszcze do nadrobienia mam wszak tego nieszczęsnego kokoska kochanej kiedyś marki i oudową księżniczkę Creeda... i, jejku, weszłam właśnie na stronę perfumerii, a tam rozliczne nowości Le Galion. Będzie co wąchać. :)

    Ciekawy sposób podania lodów, swoją drogą. :) A, no i pozdrawiam również!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przyjemnie, dziękuję. :) Od czasu napisania tego komentarza minęło trochę czasu: zdążyłaś poznać 540 przed perfumowym detoksem czy nie bardzo? ;)
      Creedowa księżniczka dosyć niemrawa jest, przynajmniej na mnie, za to Galliony budzą ogromną ciekawość. :)

      Kiedy szukałam ilustracji do recenzji walczyłam z coraz intensywniejszym ślinotokiem. Musiałam powstrzymywać się, żeby nie sprawdzać lotniczych połączeń Wrocławia z Australią. ;))

      Usuń
  2. Jeszcze nie. Na dniach robię nowościowe zamówienia z Quality i Lulua. :)

    [A tak w ogóle to coś mi się popsuło z dodawaniem komentarzy, pojawia się komunikat: "Udowodnij, że nie jesteś robotem"... i nie ma jak udowodnić. Czy Google wie o mnie coś, czego ja nie wiem? #paranoidandroid #próbanumersto]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, niczego z komentarzami nie robiłam ale chyba już wszystko w porządku, skoro się pojawiają? ;) Pewnie Blogger wariował, bo czasem ma w zwyczaju.
      Ciekawe, jak Ci ten nowy MFK podejdzie. :)

      Usuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )