piątek, 19 czerwca 2015

Lato leśnych ludzi*


Leśne runo latem. Suche, rozgrzane słońcem, szeleszczące i giętkie, w dotyku jednocześnie przyjemne i drażniące. Mech oraz kilka pierwszych, opadłych z drzew liści – ale prędzej zwiewne wspomnienie igliwia, żywego i pijącego soki drzewa gdzieś hen, wysoko ponad ziemią. Niewielkie krzaczki jagód o drobnych, sztywnych i ciemnych listkach oraz jeszcze czerwonych, niedojrzałych owocach. Kilka pierwszych grzybów, nieśmiało wyglądających spod mchu albo trawy. Niepozorne polne kwiaty, kusząco pachnące w tle. Mrówki, maszerujące jedna za drugą w sobie tylko znanym celu. Pająki, rozsnuwające pajęczyny chwytające przede wszystkim poranną rosę oraz mgłę. Motyle, muchy, pszczoły, chrabąszcze... Z górnych partii lasu docierają ptasie trele.
Słońce zaczyna mocno przygrzewać ale tutaj, w gościnnym schronieniu lasu jesteśmy bezpieczni. Nie zginiemy ani z głodu, ani z zimna. :) Nie wczesnym latem.

Kiedy do wakacji coraz bliżej przypominam sobie, że właśnie tym wszystkim pachnie mi Cannabis marki Il Profumo.


Zapach wywodzący z portfolio marki, do której od dawna mam sentyment (była jedną z pierwszych, w które zagłębiłam się jako świeżo upieczona fanka perfumeryjnej niszy) siłą rzeczy od razu zyskał spory kredyt zaufania. I nie zaprzepaścił go, chociaż ze swoją dziwnością raczej nie może pochwalić się łatwością w zdobywaniu sympatii użytkowników.

Cóż, chociaż nazwa perfum nie pierwszy raz usiłuje skierować nasze myśli ku skojarzeniom sztucznie prowokacyjnym i niby-to-buntowniczym, jak widać mnie nie udało im się zwieść. ;)  Dlatego wyczulam w kompozycji wszystko, o czym napisałam we wstępie – a ponadto ogromny spokój, ciszę rozumianą jako uwolnienie od nieustannego ludzkiego jazgotu, niemal pozazmysłową harmonię. Miękkość, wynikającą ze świadomości przebywania wewnątrz świata, który znakomicie poradzi sobie bez człowieka oraz jego ingerencji. Pogodę i wakacje, chociaż do zapchanych wczasowiczami popularnych plaż im daleko.
Cannabis to wakacje w stylu vintage, sprzed lat. Zgodne ze słowami starej harcerskiej piosenki. ;)


Mszysta zieloność, pikanteria oraz ledwie zasugerowana skórzastość zielonego kardamonu, delikatny twist mirrowo-jodłowy, lekko podeschnięte leśne runo łącznie w gęstą, paczulową i pełną wonią ziemi składają się na trzon mieszaniny. Otaczają je wonie lekkie i zwiewne, kwiatowo-ziołowe oraz niekiedy maślane i dymne, faktycznie przywodzące na myśl marihuanowy dym. Zwiewne, miękkie i przestrzenne, po pewnym czasie również nieco słodkie, chociaż niekoniecznie w kulinarny sposób. U podstawy zapachy lasu mają delikatną, krystaliczną i złocista ambrę – lub raczej syntetyczny akord ambrowy, złożony z ciepłych, plastycznych ale niekoniecznie cielesnych elementów; będący słońcem, miękkimi promieniami, docierającymi przez korony drzew lub strzeliste choiny aż do samego dna lasu.

Cannabis to zapach-wrażenie. Kreujący klimat w prawdziwie mistrzowski sposób. O magii chwili opowiadający za pomocą najdoskonalszych i najszczerszych emocji.
Piękny.



Rok produkcji i nos: 2011, ??

Przeznaczenie: pachnidło uniseksualne, raczej dziwne niż ładne albo intrygujące. Podejrzewam, że podobnie jak do mnie, także i do Was „trafi” przede wszystkim wtedy, jeżeli znajdzie odbicie w Waszej emocjonalności. Dlatego trudno byłoby mi dopasować Cannabis do jakiejkolwiek konkretnej okazji czy pory dnia; nie jestem przecież Wami. :) Mogę tylko powiedzieć, że sama zamierzam używać tych perfum w chwilach, kiedy będę albo naprawdę szczęśliwa, albo wprost przeciwnie: gdy jak powietrza będę potrzebowała otuchy.
Z informacji bardziej praktycznych dodam tylko, iż omawianą mieszaninę cechuje spokojna, niezachwiana ale dyskretna projekcja i nawet, jeżeli początkowo daje się zauważyć niewielki chociaż gęsty ślad zapachowy, szybko zamienia się on w przylegającą do ciała aurę. I trwa sobie spokojnie, nie zważając na nic, poza upływającym czasem.

Trwałość: zgodnie z moimi notatkami od sześciu czy siedmiu godzin (wg ostatnich testów) do ponad dwunastu (cztery lata temu). Biorąc pod uwagę fakt, że w obu przypadkach testowałam świeży soczek prosto z oficjalnych kanałów dystrybucyjnych [trzymajmy się językowej stylistyki godnej tytułu ;) ], można chyba podejrzewać reformulację. Na szczęście jeżeli zmienił się sam rozkład nut, to bardzo dyskretnie.

Grupa olfaktoryczna: aromatyczno-kwiatowa

Skład:

akordy kwiatowy, ambrowy oraz marihuanowy

___
Dziś noszę Wardasinę od Sospiro.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. i 2. http://justynaneyman.blogspot.com/2015/06/tajemnice-lasu-albo-skutki-braku.html [Autorką jest, rzecz jasna, Justyna Neyman :) ]
3. Mój twardy dysk [Autorka: Wasza wiedźma :D ]

* Tak, tak; wiem, że ten tytuł wykorzystano już wcześniej - i to niemal wiek temu. Mnie jednak znakomicie pasował zarówno do klimatu mojej opowieści, jak i do samego Cannabis. Dlatego pozwoliłam sobie podprowadzić go prześwietnej autorce przedwojennych czytadeł. ;P

4 komentarze:

  1. Nie znam tych perfum ale coś mi świta ... : czy one nie były kiedyś dostepne w Douglasie ? Ich szata graficzna wydaje sie znajoma . ( - : Na pewno teraz mam nadzieje, ze wciaż tam są , bo uwielbiam wedrować po lesie i baarrrdzo chciałabym znaleźć perfumy dopasowane do niego zapachem . X D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bingo! :D Były ale widać nie sprzedawały się zbyt dobrze i wypadły z tamtejszego obiegu (co niestety w ogóle mnie nie dziwi). :/
      Też bardzo lubię leśne wędrówki oraz cenię sobie towarzyszące im wonie ale - jak napisałam w podsumowaniu tekstu - Cannabis tak naprawdę nie jest wyraźnie leśny; takim widzi go mój mózg przez pryzmat emocji. Dlatego przed ewentualnym zakupem koniecznie musiałabyś przetestować ten zapach. :)

      Usuń
    2. Ojej za pamiętałam! ( ; Czuję sie taka dumna , hehehe . ( ; Szkoda , ze takie marki znikaa z półek...
      A mogłabyś jeszcze polecic mi jakieś ' lesne " perfumy ? Plisss , plisss, pliiiis ! X D

      Usuń
    3. ;)
      Leśne perfumy? Trudne zadanie, ponieważ dla każdego ten termin może oznaczać coś innego. Na pewno prościej jest znaleźć las iglasty, wystarczy np. poszperać w spisach nut Fragrantiki i znaleźć coś z dominującym akordem sosny, jodły albo innego drzewa, na którym Ci zależy. :) Osobiście polecam znaleźć i przetestować np. Fille en Aiguilles Lutensa, męskie Encre Noire od Lalique, drzewne kompozycje Comme Des Garçons (szczególnie te powstałe we współpracy z marką Monocle), kompozycje Juniper Ridge czy D. S. & Durga albo na przykład Méchant Loup od l'Artisana. :)

      Usuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )