poniedziałek, 14 lipca 2014

"Słodycz w nadmiarze to rzecz obojętna"

Oj, oj! Obiecałam jeden wpis w tygodniu i co? Dałam ciała już za drugim podejściem.

Dlatego dziś postanowiłam zebrać się w sobie i wrzucić tu coś, co nie wymaga ode mnie aż tak precyzyjnego dobierania słów ani wielkiego namysłu. Opis, do którego wykorzystam przede wszystkim innego rodzaju treści - zresztą nie po raz pierwszy w historii tego bloga. :)
I wcale nie znaczy to, że niniejsza recenzja będzie mniej prawdziwa czy bardziej niestaranna, niż zazwyczaj. Po prostu akurat dzisiaj zostawię więcej miejsca na Wasz osobisty odbiór. ;)


Dlatego bardzo proszę: włączcie teraz głośniki i, słuchając jak lata temu Stanisław Soyka zinterpretował jeden z sonetów Szekspira, przypatrzcie się mojej interpretacji Musc marki Mona di Orio.


Otóż musicie wiedzieć, że Monowe Piżmo to jedno z najdelikatniejszych, najbardziej wdzięcznych pachnideł z tej rodziny zapachowej, charakterem zbliżone do Musk od Etro czy Clair de Musc Lutensa (oczywiście wyjąwszy jego zwierzęco-mydlaną moc). Tyle samo weń miękkiego światła, nieziemskiego spokoju, łagodności oraz nienachalnego czaru.








Przez cały czas trwania na mojej skórze Musc jest dziełem delikatnym i najczęściej utrzymanym w jednolitej, jasnej tonacji - za wyjątkiem pewnego momentu w sercu mieszaniny, kiedy piżmo zyskuje wyraźniejszy, mydlano-cielesny, w ledwie zauważalny sposób zmysłowy odcień, pięknie zabarwiony krótkim ale zapadającym w pamięć kwiatowym błyskiem. Poza tym perfumy okazują się nieskończenie miękkie, troszkę matowe i zatrzymane tuż na skraju płochliwości. A może po prostu ciepłej, z pozoru nudnej pewności swego, bezpieczeństwa codzienności?

Wdzięk oraz całkowity brak nachalności to dwa kolejne imiona Piżma stworzonego jeszcze przez Monę. Spokój to imię trzecie. Skupienie na nieskończenie drobnym szczególe, który w szumie codzienności łatwo zignorować, na który szybko można zobojętnieć, zachwyt pozorną drobnostką - to motto woni.

"Mocniej cię kocham, choć na pozór słabiej;
I nie mniej kocham, chociaż mniej widocznie.
(...)
Jak słowik czasem przestaję się trudzić
Aby cię pieśnią moją nie zanudzić".

Zachwyt i znużenie, entuzjazm i rutyna, nadzieja i cierpienie, oddanie oraz zawód - przecież to właśnie z ulotnych emocji zwykliśmy tworzyć rzeczy najtrwalsze. Najważniejsze, by umiejętnie dobrać proporcje. ;)

Rok produkcji i nos: 2010, Mona di Orio

Przeznaczenie: zapach typu uniseks, dla miłośników piżm czystych i delikatnych (choć nie pudrowych!). Utrzymuje się tuż przy mojej skórze, z czasem wręcz wlepiając się w nią, natomiast jasność i subtelny charakter mieszanki umożliwiają stosowanie jej nawet podczas ciepłych dni lata. [Tu jednak uwaga techniczna: zauważcie proszę, że "ciepły" nie znaczy wcale: "gorący" . ;) ]
Pasuje na okazje mniej formalne albo wieczorowe - lub takie, jakie sobie dlań umyślicie. :)

Trwałość: pomimo wątłej projekcji niezła, bo około ośmio- dziesięciogodzinna.

Grupa olfaktoryczna: piżmowa

Skład:

heliotrop, arcydzięgiel, neroli, róża, bób tonka, piżmo
___
Dziś nosiłam to, o czym powyżej.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://claumercado11.wix.com/servicios#!info
2. https://www.etsy.com/listing/125137819/still-life-shades-of-white-8x10-fine-art?ref=shop_home_active_5&ga_search_query=feather
3. http://www.pinterest.com/pin/395190936025058909/
4. http://impurethoughtsinspiredbyyou.tumblr.com/post/53481772262/nothing-better
5. http://coragupana.tumblr.com/post/44334220109
6. https://www.etsy.com/listing/87792622/morning-sunrise-tree-with-fog-landscape
7. http://coragupana.tumblr.com/post/59827869587
8. http://www.pinterest.com/pin/296252481708509472/

Tytuł recenzji oraz wersy zacytowane w treści to fragmenty Sonetu CII Williama Szekspira w przekładzie Macieja Słomczyńskiego.

2 komentarze:

  1. Lubię poczytać o zapachach. Gorzej już z kupnem (może właśnie dlatego lubię czytać) więc pisz, pisz, pisz, a ja jak opowiadania rodem z Harlekina będę je chłonąć i przenosić się w pachnący świat. Ot, taka moja mała ucieczka od rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadania rodem z Harlekina, powiadasz? Hmmm.. :] Miałam się raczej za perfumową wersję Paulo Coelho ale niech będzie i Harlekin. ;P
      Co do pisania, to jeszcze tylko miesiąc i znów będę zaglądać na blog częściej, niż raz czy dwa w tygodniu.

      Usuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )