czwartek, 3 kwietnia 2014

S jak sukces, S jak szpilki


Zapytajcie kobietę o jej szpilki, o powód, dla którego katuje swoje nogi tym niezdrowym i niezbyt wygodnym obuwiem a usłyszycie zapewne, że dzięki nim czuje się wyższa a więc bardziej pewna siebie, stanowcza, bardziej seksowna, zadbana, kobieca. Że szpilki dodają odwagi i pomagają stworzyć wizerunek przebojowej, energicznej babki. Albo zmysłowej femme fatale. W każdym razie kogoś, czyja energia życiowa zwrócona została ku światu, kogo stać na otwartość oraz odważne gesty, osoby zdeterminowanej osiągnąć sukces.

Szpilki to fantastyczne placebo dla, tak często przygniecionej kompleksami, kobiecej pewności siebie! :) Są talizmanem, w potrzebie dodającym odwagi i pewności, że potrafimy wydobyć z siebie dokładnie te cechy, których potrzebujemy dla osiągnięcia zamierzonego celu; że znajdziemy odpowiednie argumenty lub wykrzeszemy z siebie maksimum kobiecej zmysłowości.
Szpilki to nie tylko obuwie, to fetysz.


Kiedy tylko wydaje nam się, że prowadzimy jakąś grę, że musimy przywdziać kostium aby osiągnąć konkretny cel, bez szpilek się nie obejdzie. I zaprawdę powiadam Wam, możecie racjonalizować sobie ich użycie za pomocą dowolnie wybranych argumentów ale faktycznie powód jest jeden i ten sam: w kulturowym znaczeniu szpilek skupia się sedno tego, co w stosunkach międzyludzkich publiczne [w opozycji do domowego] a przy tym przetłumaczone na język kobiecości, dostosowane do popularnego wyobrażenia na temat kobiet w ogólności, zaś kobiety silnej ale zmysłowej szczególnie.

O roli szpilek w kulturze Zachodu nieoczekiwanie przypomniało mi pachnidło ze wschodniego kręgu kulturowego (przynajmniej z geograficznego punktu widzenia ;) ) - Opus VIII od Amouage.
Najnowszy element kolekcji, mający w zamierzeniu stanowić pomost między tym, co realne oraz nierzeczywiste, ubranym w artystyczne szaty łącznikiem między Duchem a Materią. [O ile dobrze zrozumiałam sens marketingowej gadki. ;) ]

A przecież trudno ukryć, że identyczną funkcję pełni również obuwie, jakie wybrałam na drugiego bohatera mojego dzisiejszego wpisu! :) Zarówno szpilki, jak i Opus VIII łączy identyczny rodzaj energii, coś jak impuls elektryczny, przeskakujący przez ludzki rdzeń kręgowy bezpośrednio do mózgu, motywujący do działania.


Pachnidło okazuje się wysokoenergetycznym kwiatowcem, przepotężną chmurą wonności, mącących zmysły ale zmuszających, by co rusz podnosić ramię ku nosowi, prowokującym do zadawania kolejnych pytań. Zatem czy Dzieło Ósme, otwierające się złocistymi promieniami jaśminu w jego kilku odmianach, wspomaganego przez pełny, lekko miodowy aromat kwiatu pomarańczy oraz niezobowiązującą słodycz ylang-ylang bardziej mnie kusi czy odstręcza? Prowokuje nowoczesnym ujęciem kwiatów, oparciem ich w akordach drzewnych, nowoczesnych i transparentnych ale przecież nie niewidocznych czy może irytuje mocą oraz płynącą ze źle rozegranego stresu "popową prowokacyjnością"? Wszak póki co jeszcze nie uczą nas, w jaki sposób okazywać własną siłę i zaradność życiową bez stroszenia piórek i pochlebiania sobie przy jednoczesnym ciągłym podkopywaniu pewności siebie innych przedstawicielek naszej płci, bez swoistej żeńskiej wersji maczyzmu. Nie istnieje kobieca odmiana dżentelmeństwa [nie, bycie "damą" w konwencjonalnym rozumieniu tego słowa nie podpada pod tę kategorię]. Jeżeli któraś z nas posiada taki dar i wie, jak wprowadzić ideę w życie, już wygrała niemało. :)

Pewnie dlatego potrafię podejść ze spokojem do elektryczno-kwiatowej, suchej i olejkowej burzy z otwarcia i poczekać na chwilę, kiedy kwiaty bez pośpiechu zaczyna przenikać w złocisty płomień szafranu, gdy pojawia się ożywczy sok ze imbiru, pikantny i świeży, który przenosi nuty drzewne - wcześniej jedynie zasugerowane - na wyższy poziom, czyniąc z nich jednak jednolitą, dosyć abstrakcyjną bryłę o ogromnej kubaturze i szklanych ścianach. Ot, zasilany petrodolarami arabski Orient XXI wieku. ;) Może niekoniecznie w moim guście ale ciekawy, wzbudzający ochotę bliższego poznania wnętrza futurystycznej konstrukcji.
Która cichnie i uspokaja się dopiero w ostatniej fazie istnienia, stając się bardziej słodszą i balsamiczną, mięknąć niczym topiące się żywice oraz spalane na popiół drzazgi cennych drzew - lecz uwaga! Tu nie ma żadnych kadzideł, przynajmniej według mojej skóry oraz nosa. ;) Tylko ich powidok, coś pomiędzy nadzieją a fatamorganą. Z czasem na pierwszy plan ciepłej ale niezbyt skorej do zwierzeń bazy wybija się benzoes w ujęciu zbliżonym do tego, jakie znamy z pierwszego Candy od Prady. I to właśnie z nim, otoczonym przez ciemną, lekko oleistą słodycz oraz żywiczno-przyprawową pikanterię, przyjdzie nad doczekać finału najnowszego z Dzieł Amouage. Kwiatowe zjawy, wspomnienia ogłuszającej potęgi otwarcia, przemykają czasem gdzieś w tle, niezdolne już przejąć kontroli nad mieszaniną.

Zdejmując szpilki z nóg wracamy do dawnych przyzwyczajeń. :)


Łukaszu, wielkie dzięki za próbkę! :*



Rok produkcji i nos: 2014, Pierre Negrin

Przeznaczenie: wbrew pozorom pachnidło jest uniseksualne. :) Charakteryzuje się dosyć spora mocą, szczególnie w pierwszych fazach życia. Sillage także zostawia niemały, zmniejszający się w miarę upływu godzin od aplikacji perfum na skórę, zawsze jednak obecny w większym lub mniejszym stopniu.
Na okazje Bardzo Ważne, oficjalne, specjalne; zupełnie, jak szpilki. ;) Lub takie, jakie uznacie za stosowne, też jak rzeczone buty.

Trwałość: co najmniej dwunastogodzinna ale podejrzewam, że w upale spokojnie jest w stanie podwoić tę wartość. [Pytanie tylko, kto w upale będzie w stanie znieść ogłuszające pierwsze fazy Opus VIII? :P ]

Grupa olfaktoryczna: orientalno-drzewna (oraz kwiatowa)

Skład:

Nuta głowy: kwiat pomarańczy, ylang-ylang, jaśmin
Nuta serca: drewno gwajakowe, imbir, szafran, kadzidło frankońskie, wetyweria
Nuta bazy: benzoes, wawrzyn
___
Dziś noszę to, o czym powyżej.

P.S.
Źródła ważniejszych ilustracji:
1. http://ifashionguide.com/what-we-need-to-know-about-stiletto-wear-78.html
Kolejne ilustracje to dzieła autorstwa Inny Panasenko, rosyjskiej artystki zamieszkałej w Niemczech, pochodzące bezpośrednio z jej portfolio. W ogóle cykl Buty to ciekawa sprawa: artystka pyta w nim, "co może zrobić mężczyzna, kiedy staje twarzą w twarz z kobietą w szpilkach?" Przyznam, że mam co do wymowy prac baaaardzo mieszane uczucia - ale chyba nie takie, jakich pragnęłaby autorka. :]
2. Cherry Love
3. Conquistatore Dolce

9 komentarzy:

  1. O rety, Wiedźmo!
    Szpilki są piękne. I całkiem wygodne gdy już nauczysz się w nich chodzić.
    Lubię takie obuwie i często je noszę mimo że nie narzekam ani na brak pewności siebie ani centymetrów.

    Czytałam gdzieś natomiast feministyczną interpretację obuwia na obcasie: podobno jego funkcja jest kulturowo analogiczna wobec chińskiego krępowania stóp. W istocie, pod pozłotką piękna, chodzi o to by kobieta nie mogła uciekać. To by mnie nawet mogło przekonać gdybym nie wiedziała, że w Europie buty na obcasie zostały wymyślone dla mężczyzn i przez nich początkowo noszone.

    Nowego Opusa nie znam, Przeczytałam gdzieś że jest mleczny i to ostudziło wszelkie moje żądze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie mam dwie pary takich butów i jedną takich ze znacznie niższym obcasem - to chyba mówi wiele o moim stosunku do szpilek i umiejętności radzenia sobie z nimi? ;) [Choć faktycznie, przez pierwsze dwie czy trzy godziny potrafię chodzić w nich nawet się nie potykając] A nie pomyślałaś, że nosisz choć nie narzekasz, ponieważ ten typ obuwia już tak bardzo zrósł się z wizerunkiem kobiety, że stał się wręcz przezroczysty? Lub coś podobnego?

      Właśnie... wczoraj wieczorem łaziłam trochę po Sieci w poszukaniu jakiegoś poważniejszego opracowania na temat roli szpilek w zachodniej kulturze ale to, co znajdowałam było albo tak okrągłe i powierzchownie, że nie przedstawiało żadnej merytorycznej wartości albo raziło infantylnością w stylu interpretacji, którą wspominasz: byłaby taka ładna teoria, gdyby nie fakty historyczne! :D To plus wiele opinii (np z blogów), że szpilki pozwalają Autorce poczuć się... i tu padają epitety z kolekcji zebranej w pierwszym akapicie. :)

      Dlatego postanowiłam pokombinować na własną rękę no i wyszło mi to, co powyżej. ;) Czyli "publiczne" dostosowane do typowych wizji kobiecości, taki trochę wytrych, żeby zakorzenić nas w typowo męskiej kulturze, co po upływie wielu lat już się nieco zatarło i spowszedniało (stało się właśnie przezroczyste) - ale nadal działa, kiedy tylko musi. :)

      Usuń
    2. Zapomniałam odnieść się do zdania o samym zapachu. ;) Mleczności w Ósemce nie zauważam ale chyba wiem, skąd może się brać je wrażenie: trochę gwajaku, więcej benzoesu jak z Candy i gotowe! :) Więc chyba możliwe.

      Usuń
  2. Zgoda. Szpilki zrosły się z wizerunkiem kobiety. Tak jak długie włosy, w sumie też niewygodne, łatwiej pielęgnować, utrzymywać w karbach krótkie. Ja noszę długie, a Ty?
    Zdaję sobie sprawę że ideał kobiecego piękna kreują męskie fantazje (skądinąd ładnie to widać na wizażowym podforum fitness, to byłby świetny materiał dla badacza kanonów piękna i dynamiki ich kształtowania). Nasz świat ukształtowały też męskie normy a rozmawiamy o nim przy użyciu "męskocentrycznego"języka.
    Być może, jak twierdzi na przykład Lucy Irigaray potrzebna jest dekonstrukcja wszystkiego z językiem włącznie by skonstruować na nowo prawdziwą kobiecość.
    Ja chyba nie jestem tak odważna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melduję, że włosy mam krótkie, Psze Pani! :P Szczególnie od ostatniej wizyty u fryzjerki. ;)
      Z Wizażu przeglądałam do tej pory tylko "nasze" podforum ale nadstawiając ucha tu i ówdzie przekonuję się, że w ten sposób tracę wiele możliwości dokonania cennych obserwacji. ;) Chyba trzeba będzie kiedyś wygospodarować ze dwie godzinki i przejść się od Fitnessu po Intymnie i z powrotem. :D

      O męskocentrycznym języku już kiedyś zdaje się rozmawiałyśmy. I rzeczywiście, jego dekonstrukcja wydaje się zadaniem niemożliwym. Z drugiej strony wiesz, co mówią o niemożliwościach: ktoś czegoś dokonał, bo nie miał/a pojęcia, że to nie jest możliwe. ;) Jednak to chyba też nie będę ja i chyba nikt na gruncie współczesnej polszczyzny.

      Usuń
  3. Już nie raz zdarzało mi się porównywać szpilki do perfum, dlatego rozumiem ten punkt widzenia doskonale.Tym bardziej zaciekawiłaś mnie tym zapachem i koniecznie muszę go przetestować. Zdecydowanie wolę takie zdrowsze dodawanie sobie pewności siebie, zwłaszcza, że 'w perfumach potrafię chodzić' a w szpilkach niekoniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli to nie jest skojarzenie tak absurdalne, jak się obawiałam. Uf! Zdjęłaś mi kamień z serca, bo bałam się, że znów popłynęłam w kosmos. ;)
      Perfumy zamiast szpilek są zdrowsze, przyjemniejsze, nie powodują otarć ani odcisków - sama korzyść! :)

      Usuń
  4. Szpilki tak jak perfumy trzeba umieć nosić.Mogą być zdradliwe.Gdy nosi je kobieta, która nie umie w nich chodzić zamiast pewności siebie i siły mogą być śmieszne po prostu.Zwłaszcza jak założy je mało sprawna fizycznie kobieta z nadwagą i szpilki ugną jej kolana wypchną biodra do przodu, a klatkę piersiową spłaszczą.Szpilki trzeba umieć nosić i mogą wszystko zepsuć zamiast poprawić,trzeba umieć dobierać ich styl,wysokość i grubość oraz kolor do wieku,wagi,stroju i okazji.To trudna sztuka.Inaczej w moich oczach dodają groteskowości zamiast seksapilu.Dobrze dobrane i noszone przez silną kobietę potrafią robić wrażenie zarówno na mężczyznach, jak i na konkurencji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie potwierdziłeś słuszność mojej teorii. Dziękuję, choć nie wiem, czy napawa mnie to radością.
      Bo udowodniłeś, że kobieta na noszenie szpilek musi sobie zasłużyć. ;> Spełnić stawiane jej przez społeczeństwo tysiąc wymogów, z czego trzy czwarte są kompletnie niedorzeczne a kilka woła wręcz o pomstę do nieba. Jeżeli kobieta nie spełni ich ale wpadnie na poroniony pomysł wdziania szpilek i wyjścia w nich do ludzi, czeka ją najsroższa kara: wyśmianie i próby nawracania na jedyniesłuszność. "Ależ nikt nie zabrania Ci nosić szpilek ale weź najpierw schudnij trzydzieści/dwanaście/dziesięć/dwa kilo, bo wyglądasz jak świnia na szczudłach", "ale wiesz, że noszenie takich butów nie leczy skrzywionego kręgosłupa, prawda?", "skarbie, szpilki nie pasują osobom z płaskostopiem", "do szpilek to trzeba umieć się ubrać a nie nosić jakieś szmaty z ciucholandu!" i tak dalej, i im podobne...
      Identyczne zarzuty bywają stawiane kobietom, które pragną odnieść sukces w dziedzinie określanej jako "męska": "kobieta kapitan/inżynier/ktokolwiek jest jak świnka morska", "dziewczyny z polibudy nie noszą miniówek, żeby im jąder nie było widać" i inne równie słodziutkie, gówno warte powiedzonka.
      Wiec szpilki są wyraźnie splecione z potocznym rozumieniem sukcesu.

      Usuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )