piątek, 27 stycznia 2012

Nie lubię, bo nie lubię

I już. Bez racjonalnego wyjaśnienia, boć same wody do makabrycznych nie należą. Więc czemu?
A dlaczego nie? ;>

Giorgio Armani, Sensi

Mocny, skoncentrowany kwiato-cytrusowiec na pstrej, lekko skórzanej bazie. Intensywny, delikatnie drzewny, dla osób twardo stąpających po ziemi. Czyli jasne, że spokojnie mogę przejść obok. :) Zostawiając Sensi realistkom i lwicom biznesu (na których będzie nawet wiarygodniejsze, gdyż nie przeszkadza w negocjacjach, trzymając się relatywnie blisko ciała).

Skład:
limonka, robinia akacjowa, jaśmin, pszenica, migdały, drewno różane, benzoes


Balmain, Balmya

Słodkie, pudrowe fiołki, nasycone aromatami egzotycznych kwiatów i owoców, na ciężkim, waniliowym budyniu. Jednak przede wszystkim pudrowe. Buduarowo-słodkie; w zimie nawet przyjemne, latem natomiast dzieło usiłuje zmęczyć wyżej podpisaną słodkim, rażąco dosłownym pudrem. Zapach soczysty, chociaż momentami zahacza o wątki płynów do czyszczenia armatury. ;) Średnio intensywny, trwałość także do rewelacyjnych nie należy.
A wspominałam o tym, że także pudrowy? ;)

Skład:
arcydzięgiel, bergamotka, liście fiołka, marakuja, jaśmin, wanilia, kawa, irys, drewno sandałowe, drewno kaszmirowe, czerwony pieprz


Majda Bekkali, Songe pour Elle

Mmm.. z dzisiejszych bohaterów to pachnidło najmocniej przypadło mi do gustu: jako żywy, ale też miękko-słodki, kobieco-transseksualny poemat. Gdyby przemówił do mnie mocniej, jego recenzję oparłabym na kanwie Orlanda Virginii Woolf. :) Jednak tego nie zrobię, chociaż wdzięczna cielesność, utkana z przypraw i żywic na schludnej oraz estetycznie zmysłowej bazie z ambry i kastoreum wprawnie kusi. Przede wszystkim dlatego, że Songe w miarę upływu czasu coraz silniej upodabnia się do Ambre Gris od Balmain. Sytuacji nie ratuje nawet dyskretny sillage oraz zadowalająca trwałość.
A do tego koszmarny wprost flakon! Nie.

Skład:
neroli, petit grain, liście czarnej jagody, elemi, kminek, kwiat pomarańczy, jaśmin, ylang-ylang, kadzidło, papirus, skóra, labdanum, biały cedr, inne nuty drzewne, kastoreum, piżmo


Sephora, Green Connection: Eau à Sensations Bien-être

Czyli Woda na Dobre Samopoczucie. :) Nazywa się tak, że aż żal nie przetestować!
Niestety, wcielając pragnienie w czyn stykam się z jednym z najmniej przyjemnych wcieleń perfumeryjnego paczuli, jakie dane mi było poznać. Piwnica czy raczej stara zatęchła szmata, oblana wodą odświeżającą. Trochę skóry, trochę tartacznych wiórów i góra nadgniłych cytrusów, co składowane jest w starej krypcie, zapomnianej przez bogów i ludzi.
Zauważyliście wyraz "krypta"? No właśnie. :) Mimo, że dana woda z cyklu GC rozczarowuje, jest w niej coś takiego... Coś, co każe zastanawiać się, co chwilkę wąchać, porównywać, szukać, poszturchiwać szare komórki. Pod jednym wszakże warunkiem: o ile aplikacja pachnidła była skąpa; w każdej innej sytuacji od toksycznej szmaty i zgniłych cytrusów nie ma ucieczki.
Dziwadło, co jest zarówno wadą, jak i zaletą.

Skład:
paczuli, drewno cedrowe, elemi

1 komentarz:

  1. A mnie się flakon perfum Majdy Bekkali podoba. Jest oryginalny, zwraca na siebie uwagę i ogólnie rzecz biorąc wyróżnia się z tłumu wielu innych cukierkowo - różowych plastików. Mimo że jestem fanką prostszych rozwiązań w tej materii, to jednak z chęcią przygarnęłabym jeden flakonik Majdy ;-)

    OdpowiedzUsuń

>
Komentarze (<$BlogItemCommentCount$> )